Nikomu nie trzeba przedstawiać, kim jest ten, który o sobie opowiada – Jan Paweł II. Postać tak dobrze znana wszystkim. Tu mówi: „Starsi pamiętają mnie młodego, młodzież i dzieci już jako starego człowieka z laską lub na fotelu. Ludzie uważają, że jestem kimś bardzo ważnym, ale ja sam o sobie tak nie myślę”. I dalej, z wrodzoną skromnością – znakomitym piórem dominikanina ojca Jana Góry – opowiada o Bogu, kontaktach z ludźmi, o swoim niecodziennym życiu.
Charyzmatyczna osobowość, świetny organizator, porywający mówca, zaangażowany bez reszty w to, co robił, czyli po prostu: Jan Góra OP. Książka Moja miłość nie poprzestaje na zilustrowaniu tych cech osobowości ojca Jana. Ukazuje legendarnego duszpasterza szkół średnich, a potem wieloletniego opiekuna poznańskiego Duszpasterstwa Akademickiego jako kompetentnego przewodnika młodzieży, działającego zgodnie z przemyślaną i spójną koncepcją wychowawczą. Ojciec Jan świadomie formował młodego człowieka, podkreślając konieczność integralności – ciała, umysłu i ducha. Chciał, by jego wychowankowie stawali się ludźmi samodzielnymi w myśleniu i działaniu, zaangażowanymi w świat i osiągającymi w Bogu pełnię człowieczeństwa.
Portret jednego z najważniejszych polskich duszpasterzy ostatnich dziesięcioleci – utkany z jego własnych tekstów. Ojciec Jan Góra, twórca spotkań lednickich, opowiada o swojej wierze, Kościele, rodzinie, przyjaciołach, mistrzach. Pisze o sprawach poważnych i o pozornie błahych. Dzieli się marzeniami, wątpliwościami, sukcesami i trudnościami. Zmaga się z pytaniami, komentuje, prowokuje i bawi. Legendarny dominikanin od A do Z!
Na początku był „Mój dom”. A potem „Mój świat”. Jako dziecko zaznał cudownego domu z uśmiechem matki, talerzem na stole, chlebem pieczonym przez babkę, do której jeździł na wakacje, dziadkiem zmawiającym Anioł Pański, braćmi, z którymi się tarmosił i paskiem w ręku ojca, jak było trzeba.Pamiętał doskonale nawet zapachy paleśnickiej plebanii swego stryja.To był ten dom, a właściwie domy rodzinne, które zbudowały Jana Górę i które do końca niósł w sobie.Potem jego domem stał się zakon, i to tak bardzo, że nawet zdawało się, iż zapomniał o domu rodzinnym.Ale tylko się zdawało... Cały świat stawał się jego domem.Choć już nie „jego”, tylko „wszystkich” – wszystkich do niego zapraszał. Bo kiedy człowiek dojrzeje, to przestaje już marzyć o domach, które minęły, choć niesie je w sobie.Zaczyna budować domy.A przede wszystkim staje się domem. I zaprasza gości.A jeśli do tego ma w sobie miłość, goście wkrótce stają się domownikami.
PUBLICZNA SPOWIEDŹ WIELKIEGO GRZESZNIKA, KTÓRY PRAGNIE ZOSTAĆ ŚWIĘTYM Święty i błazen - niepowtarzalna w swej szczerości opowieść dominikańskiego wizjonera. Jan Góra, który co roku przyciąga na pola Lednicy pod Rybę 100 tysięcy ludzi, dla jednych jest charyzmatykiem, dla innych błaznem i hochsztaplerem pożerającym swoich współpracowników. Nad Lednicą, u źródeł chrzcielnych Polski, ojciec Jan wypełnia wypaloną przez PRL i współczesne media wyobraźnię młodych chrześcijańskimi symbolami. Góra to żywioł, budując swój teatr, rani i sam jest raniony. Zdążając do celu, idzie na skróty. Jego nielegalne metody działania wykańczają biskupów i przełożonych. \"Zostawcie go, to co robi jest Boże!\", usprawiedliwiają go obrońcy. Czy rzeczywiście chroni go \"niebiański immunitet\"? Dopóki żył Jan Paweł II, Góra miał w nim potężne wsparcie. Papież mu wyznaczał zadania i błogosławił. Po jego śmierci postawiono mu zarzut, że się wypalił i nie potrafi żyć w epoce po \"21:37\". Józef Tischner pytany, co sądzi o Janie Górze, odpowiedział krótko: \"Jeden taki musi być\". Prowadzący sąd nad Janem Górą Grzegorczyk nie ogranicza się do przesłuchiwania oskarżonego. Co chwila wzywa świadków jego życia. Nie ma innego wyjścia - Góra albo zostanie wyniesiony na ołtarze albo spłonie na stosie. \"Nie dziwię się, że Góra zdecydował się na tę spowiedź. Przed Grzegorczykiem nawet puszki z konserwami same się otwierają\". Aleksander Rozenfeld Jan Góra pozwalał sobie przy Papieżu na zachowania i działania, o których inni baliby się nawet pomyśleć. Niektórzy określiliby je jako nieodpowiednie albo gorszące. A Papież, gdy Góra wsadzał jego rękę do wiaderka z silikonem protetycznym po to, aby uzyskać odlew jego dłoni dla potomnych, stukał się widelcem w czoło i mówił do księdza Dziwisza: \"Stasiu, po co z tym facetem zaczęliśmy się zadawać?\", i ponownie zapraszał ojca Górę, i wspomagał jego projekty, plany, wizje... *** - Podobno kiedy ojciec wstąpił do zakonu, to na brzydkie słowo mdlał jak św. Stanisław Kostka, a teraz sam ojciec wyznał Marii Okońskiej, że przeklinanie jest ojca grzechem głównym... - Tak, Jasiu, stwardniałem... Język z budowy dociera i rozbudza. Nie można pieszczotliwie kłaść cegły. A ja kładłem jej niemało. Ofiary są, niestety. Żal mój jest także. Ale czy zdołam się poprawić, jak obiecałem Marysi Okońskiej, to zależy od łaski, o którą proszę codziennie. (Fragmenty książki
W znanej serii „Nazywam się…” kolejna książka o sławnej postaci – siostrze Faustynie Kowalskiej ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. To święta wyniesiona na ołtarze w 2000 r. przez Ojca Świętego Jana Pawła II. Chciała być zwykłą siostrą w klasztorze, stała się pośrednikiem Jezusa, który przekazał jej orędzie Bożego Miłosierdzia. Jej Dzienniczek nazywano podręcznikiem prawdziwej miłości. Książka pięknie ilustrowana. Książka została przygotowana w związku z XVI Spotkaniem Młodych na Lednicy 2 czerwca 2012 pod hasłem „Miłość Cię znajdzie”.
Autor proponuje młodym wizję człowieka zorientowanego na Boga, żyjącego pełnią życia W tej wizji ani Bóg, ani człowiek nie może być w żaden sposób ani w żadnym wymiarze pomniejszony, zredukowany. Przykazania Boże wyryte są nie tylko na kamiennych tablicach, ale przede wszystkim w ludzkich sercach. Obudzić te serca! Nauczyć odczytywać ten odwieczny zapis i pobudzić, aby poszły dalej na poszukiwanie tego jednego przykazania, które przyniósł Chrystus, przykazania miłości.
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro