Upalny lipiec. Podrzędna restauracja i stypa, w której uczestniczy główny bohater. Smutna uroczystość stanie się inspiracją do opowiedzenia bardzo osobistej, miejscami zabawnej historii o miłości, jej braku, rodzinie i odkrywaniu pilnie strzeżonych tajemnic. Będzie to również opowieść o próbie spełniania marzeń, sprostania oczekiwaniom i realizacji celów. A także o tym, że sny potrafią wiązać rzeczywistość, a rzeczywistość sny rozwiązywać. Autor zabierze czytelników w podróż od Dolnego Śląska przez Rumunię, sanatoria, szpitale, wojny, zsyłki, ucieczki, pogrzeby, zdrady, wesela, rozwody, śluby po kres granej na zdobycznej fisharmonii melodii. Projektant okładki: Witold Siemaszkiewicz
Mały niedźwiadek Bangsi gubi mamę. Bez niej czuje się jak pyłek w bezkresie. Na szczęście przygarnia go wioska Grimura. Skąd wiedzą, że jest Misiem do Kochania? Nie wiadomo, ale opiekują się nim, a on – nimi. I tak każdy się każdemu na coś przydaje. Tylko mamy ciągle mu brak. „W tej wzruszającej opowieści misiowi udaje się znaleźć w ludziach ciepło i dobro. Właściwie słowa ludzki i zwierzęcy tracą tu swe konwencjonalne znaczenia. I bardzo dobrze. Hubert Klimko-Dobrzaniecki wraca z Bangsim do najlepszych tradycji pisania dla dzieci”. – Olga Tokarczuk
Bruno Stressmeyer nie lubi ludzi, psów, miasta, w którym mieszka, i władz, które nim rządzą. Nie lubi być zdrowy, choć o zdrowie skrupulatnie dba. Nie musi i nie chce pracować. O nikogo nie musi i nie chce się troszczyć. Nie cierpi swojego brata, cierpi jednak z powodu jego kontrowersyjnej decyzji. Jest przekonany, że samotność to jedyny stan, który mu odpowiada. Doprawdy?
Łajdackie opowieści z żarciem w tle Lektura będzie nie lada zaskoczeniem dla czytelników przyzwyczajonych do pióra autorów. Tym razem połączyli siły, talenty, pasję i poczucie humoru, aby stworzyć wartką prozę WYŁCZNIE DLA DOROSŁYCH! Anegdoty, wspomnienia i portrety – wszystko opowiedziane językiem lekkim, czasem ironicznym, czasem refleksyjnym, a miejscami nawet zaskakująco sprośnym. Mówią o smakowaniu życia całym sobą i o pierwszych razach doświadczanych wszystkimi zmysłami. Przywołane historie wieńczą przepisy na dania, które kojarzą się Autorom z najważniejszymi momentami w ich życiu. Podczas lektury Królika po islandzku poczujemy smak agrestu na Islandii i pierwszych brzoskwiń w puszce kradzionych podczas pracy w OHP. Wrócimy do barów mlecznych, przejedziemy się autostopem, zachłyśniemy towarami eksportowymi z zachodu, które były jak kolorowe papugi wśród szarych wróbli – zagraniczne papierosy, kolorowy alkohol i pierwsze komercyjne filmy na taśmach VHS. Te opowieści tworzą literacką przystawkę dla dania głównego. A jest w czym wybierać: Pierś indyka – director’s cut, Carbonnade a la Flamande, Dziwkarski makaron oraz autorski Hummus z dworca Wien Sudbanhoff. To dla zaostrzenia apetytu czytelników, więcej w Króliku po islandzku.
Trzech narratorów-bohaterów naświetla z różnych stron katolicko-demoniczny klimat dolnośląskiej mieściny. Ich dorastanie staje się pretekstem do bezwzględnego a zarazem lirycznego opisu świata dewotek, fryzjerów, wariatów, duchownych i homoseksualistów. Przesiedleńczy interior, mieszanina społeczno-obyczajowa w odcieniach drapieżnych i drastycznych, polski Amarcord u podnóża Gór Sowich, gdzieś między Bielawą, Srebrną Górą, Dzierżoniowem, Ząbkowicami a końcem świata.
Trzy splecione historie, jedno miasto – Wiedeń – i jeden wspólny motyw – śmierć. To co pozornie proste i nieuniknione odsłoni jednak przed czytelnikiem cały kalejdoskop postaw i odcieni. W słodko-gorzkim korowodzie towarzyszyć będziemy bohaterom w ich ostatniej drodze, którą i my sami kiedyś będziemy musieli przemierzyć. Okazuje się, że także odchodzenie z tego świata może stawiać przed nami kolejne wyzwania: oto choroba jednego z małżonków odsłania tajemnice ich pozornie szczęśliwego, wieloletniego pożycia, mąż zrozpaczony postępującym odchodzeniem ukochanej zwraca się o pomoc do tajemniczego opiekuna o pseudonimie Mr. Botanical, a niebieski ptak, którego los zmusza do podjęcia pracy w domu starców, otrzymuje od jednej z pensjonariuszek mrożącą krew w żyłach, lecz bardzo intratną propozycję...
Od kresów wschodnich po zachodnie, ale nieodmiennie w cieniu gałęzi czarnego bzu wciąż umierają i rodzą się miłość, zło, przebaczenie i zawiść. Czy o trudnej polskiej historii można pisać w duchu Hrabala? Z przewrotną niewinnością, czarnym humorem, a zarazem bystrością wnikliwego obserwatora rzeczywistości? W tej opowieści-balladzie z kresowym zaśpiewem, historia rodzinna, najmniejsza i osobista, przeplata się wielką historią, która jednak pozostaje tu tylko tłem, zwrotnicą niemal niezauważalnie kierującą losami bohaterów – od mozaikowego krajobrazu przedwojnia w Małopolsce Wschodniej i widma okrutnej rzezi, przez przesiedlenie na nieznane i obce „Ziemie Odzyskane” i czasy komunizmu, aż po okres transformacji. Historia Antka Baryckiego nie jest epopeją o bohaterskich czynach, nie znajdzie się tu krzty patosu i podniosłości. Jest to półświadoma walka o przetrwanie, wtopienie się w nowe życie wszędzie tam, gdzie poniesie los, z ciętym humorem opisana droga społecznego awansu od chłopa do inteligenta, od wiejskiego prostaczka do zagorzałego komunisty... i z powrotem? Jeśli więc w dobie bolesnych historycznych sporów szukacie nowego spojrzenia i dobrej literatury – to książka dla Was. „Ja się w tej powieści odnalazłem idealnie, bo to świat z mojej głowy i z moich filmów. (...) Los przemielony, czyli biało-czerwony bimber Huberta Klimko-Dobrzanieckiego, wypędzony na ziemiach odzyskanych z kradzionego bzu spod Lwowa. Chwaliła go sobie ukraińska sąsiadka, towarzysz Stalin i Wąs Wałęsa, a nieudolnie błogosławił sam ksiądz Boczek. Przeciwwskazania: zabrania się spożywać ludziom z poczuciem humoru podstawowym, albo niepełnym podstawowym” – Wojciech Smarzowski.
Niemcy, początek drugiej wojny światowej. Horst Bartlik jest przeciętnym, niewyróżniającym się mężczyzną, który prowadzi spokojne, pozbawione wybuchów namiętności życie. Dwa wydarzenia zmieniają jego losy. Odkrycie, że nie kocha już swojej żony oraz wyjazd na wojnę. Skierowany do bazy na Bornholmie mężczyzna budzi się powoli do życia, odzyskuje dawną pewność siebie, męskość. Nie spodziewał się, że wojna przyniesie mu szansę na miłość. Historia Bartlika przerywana jest opowieścią młodego mężczyzny. Jego jedyną słuchaczką jest pogrążona w śpiączce matka: bohaterka jego historii. Obiekt synowskiej miłości i nienawiści. Dwie narracje, dwie historie splecione niewidzialną nicią przypadku lub przeznaczenia. Bohaterowie najnowszej powieści Dobrzanieckiego znajdują się w stanie ciągłego napięcia. Walczą z instynktami, pragnieniami, emocjami. Walczą o zachowanie godności, o prawo do decydowania o swoim życiu. Bornholm, Bornholm to poruszający i wzruszający obraz osamotnienia i wewnętrznej walki opowiedziany przez autora, który najważniejsze z prawd opowiada stylem balansującym na granicy powagi i żartu. Dobrzaniecki kreuje świat, który obserwujemy z uśmiechem lub grymasem niedowierzania. Jednak ostatecznie odpowiedzi na zadane pytania odnaleźć będziemy musieli sami.
Smutek cinkciarza Seria na „F/AKTACH”, opowieść zainspirowana jest śmiercią cinkciarza, którego zabił w windzie jego syn. Sprawa została umorzona we wrześniu, nie udowodniono nikomu winy, ale wszelkie poszlaki na to wskazują, że była to sprawa rodzinna. Autorka przeniosła akcję z Trójmiasta do Warszawy i tradycyjnie dla serii, przedstawiła swoją wizję wydarzeń. Preparator Przebieracz i obmacywacz trupów, zimny doktor, preparator, czyli ten, kto przygotowuje zwłoki przed pochówkiem. Praca, którą para się główny bohater powieści, otrzymała różne eufemistyczne nazwy, bo stanowi tabu. Ktoś musi ją wykonywać, ale ludzie nie chcą o tym na co dzień pamiętać, brzydzą się. Tytułowy preparator dobrze wie, że jest naznaczony społecznym piętnem – i coraz bardziej popada w osamotnienie. W świecie, w którym żyje, każdy nosi w sobie złość. Wycofany ojciec, zrzędliwa matka z wiecznymi pretensjami, apodyktyczna siostra, nieszczęśliwa w małżeństwie żona. Na życie składają się żal, poczucie straty, niezadowolenie. Gdzieś tam rodzi się zło...
Może się wydawać, że to korkociąg jest bohaterem tej opowieści. Bo śledzimy go, niczym okiem kamery, jak wędruje z rąk do rąk, odbywając podróż w przestrzeni i czasie. Właściwymi bohaterami są jednak Maja i Francis, młodzi Paryżanie, których losy splatają się w niecodzienny sposób. Akcja jest wartka i pełna zwrotów, roi się tu od barwnych postaci, dziwaków i outsiderów, a młody czytelnik oswaja niełatwe tematy: zakłamanie, upływ czasu, samotność. Zdarzenia toczą się szybko, w aurze – jak zwykle u Klimko-Dobrzanieckiego – dramatu podszytego humorem, gdzie grozę chwili rozładowuje skrząca inteligencją ironia i zdrowy śmiech. Hubert Klimko-Dobrzaniecki (ur. w 1967 r. w Bielawie) – autor opowiadań i powieści, za które otrzymał nominacje do literackich nagród Nike, Angelus i Cogito. Znalazł się również w finale Paszportów Polityki. Jego książki zostały przetłumaczone na dziewięć języków. Twórca scenariuszy filmowych, autor książek dla dzieci. Mieszka w Wiedniu. Anna Szejdewik / Coxie – malarka, ilustratorka, twórca uliczny. W 2007 roku ukończyła malarstwo oraz architekturę wnętrz w Instytucie Sztuk Pięknych przy Uniwersytecie Zielonogórskim. Mieszka i pracuje we Wrocławiu. Kobieta, dziewczyna, dziecko to główne motywy jej malarstwa i murali. Coxie z łatwością łączy estetykę komiksu z realistycznym portretem, malarstwem oraz designem. Jej prace, z pozoru trywialne, kolorowe, operujące charakterystycznym językiem graficznym, poruszają rozmaite kwestie począwszy od feminizmu, wrażliwości po prawa zwierząt.
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro