Jeśli wierzyć Stieglerowi, a po lekturze tej książki nie sposób postąpić inaczej, cyfryzacja prowadzi do radykalnego przewrotu w polu wytwarzania, przekazywania i odbioru wiedzy, a jej nieredukowalnie farmakologiczny charakter stanowi główną stawkę polityczną naszych czasów. „Wstrząsy. Głupota i wiedza w XXI wieku” to pierwsza przetłumaczona na język polski książka francuskiego filozofa, która jest doniosłą próbą filozoficznej krytyki ekonomii politycznej w warunkach świata zaawansowanych technologii i w obliczu panowania bezmyślności na skalę planetarną. To swoista „mapa drogowa”, która precyzyjnie kreśli scenariusz pokojowej walki z głupotą prowadzonej za pomocą narzędzi cyfrowych oraz przy wykorzystaniu na nowo odczytanej francuskiej i niemieckiej filozofii. Wiodącą rolę w tej walce odgrywa uniwersytet, który musi jednakowoż na nowo się określić względem techne, a także tego, co do uniwersytetu nie przynależy. Ów uniwersytet nie jest, jak u Derridy, uniwersytetem bezwarunkowym, lecz uniwersytetem uwarunkowanym, co oznacza, że musi on nie tylko rozpoznać głupotę jako coś, co mu nieustannie zagraża z zewnątrz, lecz przede wszystkim uznać swoją własną głupotę jako warunek wszelkiej wiedzy. „Jeżeli filozofia zawsze przychodzi za późno, to mimo tego nigdy nie jest za późno” – czytamy we „Wstrząsach”. Doprawdy trudno wyobrazić sobie lepszy moment na uważną lekturę tej książki. Stiegler przywraca wiarę w czasach upowszechnionej dyskredytacji wiedzy wywołanej przez nieszczęsny splot konserwatywnej rewolucji, rujnującej wszelką ekonomię finansjeryzacji i popędowego konsumpcjonizmu, które doprowadziły do utraty wszelkiego kredytu zaufania. Pokazuje alternatywę tym, którzy twierdzą, że jej nie ma, a także tym, którzy wiedzą, że jest, ale nie potrafią powiedzieć na czym miałaby ona polegać. Bernard Stiegler (1952), francuski filozof, którego myśl koncentruje się wokół techniki, ze szczególnym uwzględnieniem technologii cyfrowych i ich wpływowi na życie społeczne, polityczne, ekonomiczne i psychologiczne. Założyciel grupy Ars Industrialis, będącej „międzynarodowym towarzystwem na rzecz przemysłowej polityki ducha/umysłu”, którym kieruje do dzisiaj, a także Instytutu badań i innowacji działającym przy Centre Pompidou. Autor kilkunastu książek, między innymi tryptyków „La Technique et le temps” (1991/1996/2001) oraz „Mécréance et discrédit” (2004/2006), a także „Aimer, s’aimer, nous aimer” (2003), „De la misère symbolique” (2004/2005), „Constituer l’Europe” (2005), „Prendre soin. De la jeunesse et des générations” (2008), „Pour une nouvelle critique de l’économie politique” (2009), „Ce qui fait que la vie vaut la peine d'être vécue, de la pharmacologie” (2010) i wydanej w ubiegłym roku „Dans la disruption. Comment ne pas devenir fou?”.
W wyemitowanym w 2004 roku wywiadzie dla francuskiej telewizji blisko stuletni Claude Lévi-Strauss wyznawał, że przygotowuje się na odejście ze świata, którego już nie lubi. Wyznanie to było poruszające o tyle, o ile pochodziło od kogoś, kto ten świat przez pół wieku z tak wielką pasją opisywał. Celem aktywistycznej filozofii Bernarda Stieglera jest wynalezienie na nowo świata, który dałby się na powrót polubić. W Motywie europejskim i W świecie, który nie ma wstydu, dwóch tomach składających się na dzieło Ukonstytuować Europę, Stiegler pokazuje, w jaki sposób takie zadanie może i musi zrealizować Europa oraz dlaczego pytanie o Europę pozostaje pytaniem o politykę technologiczną jako nową ekonomię polityczną. W epoce postępującej automatyzacji, algorytmizacji, komputacyjnego kapitalizmu, irracjonalnych rojeń transhumanizmu, bezrefleksyjnego zachwytu nad sztuczną inteligencją lub sztuczną bezmyślnością, która jest przez nią generowana, Stiegler artykułuje nadzieję na to, że zdatna do życia przyszłość wciąż jest możliwa. „Motyw europejski” to przede wszystkim gruntowna krytyka ideologii wydajności i efektywności, która doprowadziła do powszechnej demotywacji i stała się irracjonalna, to jest pozbawiona racji znajdujących oparcie w rozumie i dostarczających racjonalnych pobudek – motywów – do działania. Głos Stieglera jest głosem na rzecz nowej racjonalności, a jego interwencja wykracza zarówno poza technofilię, jak i technofobię – dwa bieguny, które organizują debatę na temat technologii. Drugi tom Ukonstytuować Europę poprzedza moja przedmowa „Kochać, wymyślać, opatrywać myślą. Technologia, polityka i potrzeba wiary”. Fragment na zachętę: „Aby wydostać się z systemowej i wielopłaszczyznowej zapaści, potrzeba nam nowego motywu – nowej pobudki do racjonalnego działania, a także określenia tego, co na taką racjonalność miałoby się składać. Tak pokrótce przedstawia się przesłanie drugiego tomu Ukonstytuować Europę, którego wyrazem może być również zdanie wieńczące książkę, w której Stiegler pisze, jak nie zwariować, dając do zrozumienia, że szaleństwo stanowi dzisiaj problem systemowy, który domaga się politycznej odpowiedzi: „Aby robić politykę, trzeba marzyć”. Co oznacza, że w schyłkowej fazie Antropocenu jednym z istotnych zadań dla czującej świat filozofii pozostaje odkrycie, w nowej rzeczywistości technologicznej, racjonalnego wymiaru marzenia, a dalej: pragnienia, kochania-lubienia-miłowania, oczekiwania, wyobraźni, które składają się na motyw i dają motywację do działania. Jedynie cyniczny szaleniec weźmie taki program polityczny za przejaw idealizmu nazbyt egzaltowanego intelektualisty”.
„Dzisiaj widać niezwykle wyraźnie, że mamy do stoczenia walkę i że trzeba w tej walce zająć stanowisko. Albowiem w walce trzeba zajmować stanowisko. Trzeba jednakowoż bardzo uważać, żeby nie dać się ponieść. Celem tej walki jest bowiem mniej zniszczenie kapitalizmu, a bardziej jego ocalenie, jeśli mogę tak się wyrazić, od niego samego, uratowania kapitalizmu przed jego autodestrukcyjnymi tendencjami. W młodości byłem goszystą, później komunistą i mocno zwalczałem kapitalizm. Wierzyliśmy wówczas, że możemy utworzyć podwaliny pod inne społeczeństwo, które nie byłoby kapitalistyczne. Obecnie nie wierzymy już, że takie coś jest możliwe, a to dlatego, że nie zarysowuje się przed nami jako możliwość żadna niekapitalistyczna organizacja społeczna. Być może coś takiego nadejdzie, a nawet prawdopodobnie nadejdzie, o ile, jeżeli w ogóle, ludzkośćwciążma przed sobą długą przyszłość. Jednak w tej chwili najpilniejsze zadanie polega na tym, aby przeszkodzić kapitalizmowi w samozniszczeniu i niszczeniu nas wraz z nim. Nie oznacza to, że nie należy dokonać rewolucji. Wręcz przeciwnie, twierdzę, że pewne rzeczy przeminęły [révolues] i dlatego wymagająrewolucji, a zwłaszcza wymagają wyjścia poza model produkcja-konsumpcja. Jednak taka rewolucja będzierewolucją kapitalizmu, a nieprzeciw kapitalizmowi– przynajmniej na tę chwilę. Żyjemy w świecie, który nie ma wstydu, a świat bez wstydu to świat, który przeminął. Nie jest to już świat, lecz miejsce wstrętne do życia. Dlatego też Lévi-Strauss mógł oznajmić, że nie lubi już tego świata. I również dlatego trzeba dokonać rewolucji, co stanowi również sens tego, co określam jakokatastrophe. Albowiem przytaczane tutaj fakty tworzą zespół symptomów, które, występując pod wieloma postaciami na całej ziemi, powtarzają się i są pochodną tego samego procesu. Stanowią przygnębiający efekt potężnej nędzy symbolicznej, która nęka współczesne społeczeństwa przemysłowe i niszczy elementarne strukturypsyche, zwłaszcza narcyzm, tennajbardziej elementarny warunek wstydu. A na ogólniejszym poziomie – owe symptomy świadczą o rozległymprocesie desublimacji, którego rozmaite konsekwencje mają wybitnie niszczycielski charakter. Ujmując rzecz jeszcze inaczej, wstyd jest tym, co pochodzi z pragnienia jako czegoś, cokonstytuujecywilizację. Europa ukonstytuuje się jedynie w takiej zależności, albowiem pragnienie jest w swej esencji sublimacją, podczas gdy destrukcja pragnienia, jako rezultat jego przemysłowego skaptowania, niszczy wszelki wstyd, a przez to – wszelki horyzontsublimalności, bez projekcji której nie istnieje przyszłość na tej planecie, na Ziemi, gdzie żyją istoty wewnętrznie pragnące: mężczyźni, kobiety, dzieci. Na ten dwutomowy projekt składają się nieopublikowane wcześniej teksty i wywiady przeprowadzone w okresie pomiędzy wyborami do Parlamentu Europejskiego z 13 czerwca 2004 roku a referendum z 29 maja 2005 roku oraz wystąpienie pochodzące z tego samego okresu. Po wyborach, w Wiarołomstwie i utracie kredytu zaufania 1. Dekadencja demokracji przemysłowych, usiłowałem pokazać, dlaczego biorąc pod uwagę bardzo niską frekwencję w tych wyborach, nadszedł czas, aby spojrzeć na kwestię europejską w nowy sposób. Natomiast we wspomnianym referendum naród francuski miał się wypowiedzieć na temat ratyfikacji przez Francję projektu Konstytucji dla Europy, opracowanego przez konwent pod przewodnictwem Valéry’ego Giscarda d’Estainga” – z przedmowy Michała Krzykawskiego. Fragmenty: „Albowiem przytaczane tutaj fakty tworzą zespół symptomów, które, występując pod wieloma postaciami na całej ziemi, powtarzają się i są pochodną tego samego procesu. Stanowią przygnębiający efekt potężnej nędzy symbolicznej, która nęka współczesne społeczeństwa przemysłowe i niszczy elementarne struktury psyche, zwłaszcza narcyzm, ten najbardziej elementarny warunek wstydu. A na ogólniejszym poziomie – owe symptomy świadczą o rozległym procesie desublimacji, którego rozmaite konsekwencje mają wybitnie niszczycielski charakter. Ujmując rzecz jeszcze inaczej, wstyd jest tym, co pochodzi z pragnienia jako czegoś, co konstytuuje cywilizację. Europa ukonstytuuje się jedynie w takiej zależności, albowiem pragnienie jest w swej esencji sublimacją, podczas gdy destrukcja pragnienia, jako rezultat jego przemysłowego skaptowania, niszczy wszelki wstyd, a przez to – wszelki horyzont sublimalności, bez projekcji której nie istnieje przyszłość na tej planecie, na Ziemi, gdzie żyją istoty wewnętrznie pragnące: mężczyźni, kobiety, dzieci.
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro