Prawdziwy kryminalny dramat z galerią krwistych, cudownie zarysowanych postaci, w które się wierzy i Łodzią końca lat 80. XX wieku. Przepiękna, choć rozwiązła Gejsza, zakochany w niej, zadziorny nastolatek Wicher, domowy szpicel Kukuryk, toporny Kopyto – cichy zabójca młodej dziewczyny – oraz cały szereg innych typów, niekoniecznie, znając autora, wymyślonych. Brawurowy napad na bank, którego łupem padło pięćdziesiąt milionów, też miał miejsce. Sprawców nigdy nie wykryto, lecz Makowieckiemu, fikcyjnie, udaje się ta sztuka, z czego musiał tłumaczyć się milicji. Posłał rabusiów i morderców do więzienia. Obowiązywała wówczas kara śmierci i jeden z nich staje przed szubienicą. Makowiecki zdokumentował ten temat z przerażającą, reporterską dociekliwością, co nie udało się dotąd żadnemu polskiemu pisarzowi i filmowcowi. Rozmawiał z człowiekiem, który obserwował kiedyś z urzędu egzekucję. Wrażenie było tak silne, że płakał. Różnica między Makowieckim a zagranicznymi autorami kryminałów polega na tym, że Polak nie nudzi.
Znany, samotny pisarz, Damian Ross, trafia do szpitala. Następnej nocy na łódzkim Lublinku ląduje samolot, z którego wysiada jego dawna miłość – piękna Amerykanka polskiego pochodzenia. Jej przyjazd okazuje się być początkiem wstrząsających wydarzeń. Kobieta pada ofiarą czterech mężczyzn, przez których zostaje brutalnie wykorzystana. Nie chce jednak, by o sprawie dowiedział się ktokolwiek. Policja rozkłada bezradnie ręce. Czy mimo to sprawców dosięgnie kara? Kim jest tajemniczy młody mężczyzna pojawiający się na ulicach Łodzi? Akcja zaczyna się leniwie. Pierwsza część to raczej mistrzowski opis obyczajów i niewinnego seksu. Nic nie wskazuje na dramat kryminalny, choć zawiązują się wątki i napięcie wzrasta. Brawurowa najnowsza powieść Andrzeja Makowieckiego zaskakuje do samego końca. Namiętność i śmierć, które wyzwalają w bohaterach najdziksze instynkty, a w tle nielegalne walki psów i listy pisane zza grobu... Ta pełna napięcia fabuła wymyka się łatwym interpretacjom, to historia o miłości, przyjaźni, zdradzie i złu, które są równie złożone jak ludzka natura.
'Ja, Urbanator ' to fascynująca i barwna opowieść o Michale Urbaniaku, światowej sławy muzyku jazzowym. Wychowali go szwaczka z tkaczem w Łodzi. Co sobotę na huczne przyjęcia zapraszali badylarzy, partyjniaków i artystów, którzy lubili otrzeć się o bogactwo. Kiedy matka wybudowała w ogrodzie basen, sąsiedzi z wściekłości rzucali w dom kamieniami i butelkami z benzyną.Jako sześciolatek rozpieszczany był bardziej niż dzieci królewskie. Służąca miała rozkaz odwieźć go codziennie do szkoły taksówką. Nic nie liczyło się poza skrzypcami.Jazzowego potwora obudził w nim Louis Armstrong, śpiewając i grając na trąbce 'Mack The Knife', którego usłyszał w radiu na falach krótkich w Głosie Ameryki. Zaciągnął matkę do komisu po - drogi jak samochód - saksofon. I odtąd chodził z nim ciągle na próby zespołów, które tworzyły się i rozpadały z dnia na dzień. Grywał na jamach, podłapywał chałtury. Zanim skończył czternaście lat, pił i palił jak stary.Latem 1962 roku Michał Urbaniak wylądował w Nowym Jorku: 'Zbyszek Namysłowski wyglądał wtedy jak dzieciak, a ja byłem jeszcze młodszy. Zagraliśmy na festiwalach jazzowych w Waszyngtonie i w Newport, a potem puścili nas w trasę po Stanach. To było najpiękniejsze lato świata. W Nowym Orleanie słuchałem Louisa Armstronga. Usiadłem u jego stóp pod estradą i patrzyłem mu w oczy. W ten sam sposób wysłuchałem koncertu mojej ukochanej śpiewaczki jazzowej Dinah Washington, z którą w przedsennych marzeniach zawsze chciałem się ożenić. Też patrzyłem spod estrady, od dołu, utkwiły mi w pamięci jej krótkie, beczkowate nogi i biały trójkąt majtek. Ale największy szok przeżyłem w San Francisco, gdy po raz pierwszy ujrzałem na żywo Milesa Davisa. O tym, że zagram kiedyś na skrzypcach z Davisem, nawet mi się nie śniło. Prawdę mówiąc, w tym czasie nie przyznawałem się w ogóle, że gram na skrzypcach - wstydziłem się tego jak cholera. Byłem saksofonistą i koniec!'To dopiero początek fascynującego życia polskiego jazzmana i kompozytora, które w całości odsłonił w książce Andrzeja Makowieckiego.
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro