Niniejsza książka traktuje o ostatniej fazie wojny peloponeskiej, kiedy to o losach wojny zadecydowały starcia między flotami Aten i Sparty toczone na Morzu Egejskim.
W 371 roku p.n.e. wojska tebańskie pokonały pod Leuktrami armię spartańską wspieraną przez oddziały sojuszników greckich. Spośród 700 Spartiatów biorących udział w tej bitwie zginęło 400. Prawdopodobnie wybici zostali do nogi wszyscy hippeis, którzy rozpaczliwie walczyli, aby odbić ciało swego króla, Kleombrotosa, który również poległ na polu walki. Wynik bitwy dosłownie z dnia na dzień zmienił bieg historii Grecji. Jeszcze w 382 roku jedynym rozgrywającym w Helladzie była Sparta. Po klęsce pod Leuktrami jednak nie tylko straciła ona pozycję hegemona, lecz musiała walczyć o swoje przetrwanie. Był to też koniec mitu, iż armia spartańska jest niepokonana w bitwie w otwartym boju. Jakby tego było mało, armia ta została rozbita w walnej bitwie przez znacznie słabsze siły. Beoci potwierdzili pod Leuktrami, że dysponują doskonałymi hoplitami i wyborową jazdą. Ich przywódcy z Epaminondasem na czele byli po tym zwycięstwie gotowi do uderzenia na Peloponez. Już w następnym roku dymy palonych gospodarstw snuły się w dolinie Eurotasu, którego mieszkańcy nie widzieli najeźdźców od niepamiętnych wieków…
Witold Biernacki jest pasjonatem historii wojskowości XVI?XVII w. oraz epoki starożytności. Jego dbałość o opisanie najmniejszych szczegółów wyposażenia militarnego armii i dogłębna charakterystyka taktyki sprawia, że jego książka nie może być traktowana jedynie jako opis wydarzeń historycznych dotyczących samej bitwy pod Białą Górą. To także skarbnica wiedzy o sztuce wojskowości epoki. To pierwsze tak szerokie opracowanie na naszym rynku dotyczące okresu początkowego Wojny Trzydziestoletniej, zwanego okresem ?palatynacko-czeskim? (1618?1623), którego kulminacyjnym momentem jest bitwa pod Białą Górą w roku 1620.
Klęski armii koronnej w bitwach nad Żółtymi Wodami i pod Korsuniem były nie tylko porażkami militarnymi, ale również sygnałem, że Rzeczpospolita wkracza na drogę, która wiedzie ku katastrofie. Rok 1648 zapoczątkował realny upadek Polski i doprowadził do nieodwracalnych strat terytorialnych. Później nastał czas ciągłych wojen, najpierw z Moskwą, potem ze Szwecją, Siedmiogrodem i wreszcie z Turcją, z których co prawda Rzeczpospolita wyszła jeszcze obronną ręką, ale już mocno osłabiona. Cios zadany przez Chmielnickiego trafił Rzeczpospolitą w najtrudniejszym dla niej momencie. Nie dość, że fatalnie dowodzona armia koronna poniosła sromotne klęski i praktycznie przestała istnieć, to w tym samym niemal czasie, 20 maja, zmarł w Mereczu król Władysław IV. Były to „trzy gromy gniewu bożego” – jak celnie zauważył Karol Szajnocha. Czy można było zapobiec wybuchowi powstania? Jak staramy się wykazać w tej pracy, przyczyny konfliktu nawarstwiały się od lat i nikt z ówczesnych, mimo iż wielu dostrzegało niebezpieczeństwo, nie był w stanie im zaradzić. Istnienie Kozaczyzny nie mieściło się w ramach ustroju Rzeczypospolitej, aby więc rozwiązać narastający konflikt i zapobiec powstaniu, należało albo Kozaków uszlachcić, albo obrócić w chłopstwo. Przyznać Kozakom szerszą autonomię szlachta była jednak gotowa dopiero po ciężkich walkach stoczonych w latach 1648–1657 i przelaniu morza krwi po obu zwaśnionych stronach. Jednakże taki gest był już wówczas mocno spóźniony. Do rozgrywki włączyli się bowiem inni gracze…
Teraz hrabia Ludwik dał sygnał do ogólnego kontrataku. Podczas gdy prawoskrzydłowa kolumna ruszyła do przodu, z grobli wyszli arkebuzerzy walońscy dowodzeni przez Gerrita van der Knijpa, którzy zasypali flanki przeciwnika gwałtownym ogniem. Jednocześnie z północy z lasu rozciągającego się za rowem wyłonił się oddział jazdy prowadzony przez Adolfa van Nassau oraz Joosta van Schouwenburga, który przejechał za pozycjami strzelców walońskich i wpadł na stanowiska artylerii rozpędzając ich obsługę, a następnie uderzył na tylne szeregi tercio. Adolf pędził na czele swoich kawalerzystów, gdy jego młody i ognisty rumak poniósł go wprost w szeregi hiszpańskie, gdzie został natychmiast otoczony i zabity. Po bitwie jego ciało, pokryte ranami, zostało znalezione na polu walki. Adolf von Nassau był pierwszym z wielu hrabiów tego domu, którzy zginęli na polu bitwy w wojnach o niepodległość Niderlandów. Równocześnie na prawą flankę Hiszpanów uderzyła ukryta do tej pory za pagórkiem prawoskrzydłowa mniejsza batalia rebeliantów prowadzona przez Nassauczyka, która „uchwyciła przejście, aby uniemożliwić jakąkolwiek pomoc dla naszych [tj. hiszpańskich] żołnierzy, którzy byli na czele”. W ten sposób siły hiszpańskie, w tym być może jedna lub dwie kompanie niemieckie, zostały otoczone ze wszystkich stron. W jego zmieszanych szeregach wybuchła panika i niezwyciężeni dotąd knechci hiszpańscy rzucili się do dzikiej ucieczki. „Hiszpanie prosili o miłosierdzie, ale nasi ludzie nie znali litości; krzycząc: «Dahlen! Dahlen!», zabijali wszystkich”. Widok umykających z pola bitwy Katalończyków sprawił, że idące z tyłu kompanie Niemców, które podobno nawet nie oddały jednego strzału, rozsypały się i również z przerażeniem szukały ratunku w ucieczce...
W poniedziałek 2 listopada Tilly rozkazał sypać wyższe szańce, tak aby dorównały czeskim i lepiej chroniły jego żołnierzy przed ostrzałem artylerii wroga, a jednocześnie umożliwiły mu ostrzał obozu przeciwnika. Natomiast w budynku kościoła św. Julii, który wypełniono gruzem i ubitą ziemią, ułożono na niej drewniany podest, na którym ustawiono baterię artyleryjską. Wnet działa bawarskie rozpoczęły ostrzał pozycji czeskich. Pociski dolatywały aż do Rakovnika, gdzie granaty zapaliły kilka budynków; pożary zdołano jednak szybko ugasić. Po obiedzie książę bawarski udał się na wzniesienie, aby zapoznać się z sytuacją na przedpolu Rakovnika. W pewnym momencie przeleciał obok niego pocisk wystrzelony przez królewskiego muszkietera. Nieco wcześniej kula wystrzelona z mniejszego działa przeszła koło hrabiego Hansa von Zollerna, zarządcy bawarskiego miasta Straubing, i uderzyła i zraniła stojących tam czterech ludzi... Notka o autorze: Witold Biernacki (1946), częstochowianin. W sferze jego zainteresowań znajduje się historia wojskowości antycznej oraz XVI i XVII w. Autor wielu opracowań z tej dziedziny, takich jak m.in.: „Żółte Wody – Korsuń 1648” (Warszawa 2004, 2008), „Powstanie Chmielnickiego. Działania wojenne na Litwie w latach 1648–1649” (Zabrze 2006), „Pavstanne Chmjalnitskaga: vaennyja dejanni v Litve v 1648-1649 gg” (Vilnius 2010), „Ajgospotamoj 405 p.n.e.” (Zabrze 2006), „Wojna trzydziestoletnia. Powstanie czeskie i wojna o Palatynat 1618–1623” (Zabrze 2008–2010), „Wojna beocka 379–371 p.n.e. Koniec hegemonii Sparty” (Zabrze 2012) czy „Nieuwpoort 2 lipca 1600. Kampania flandryjska księcia Maurycego Orańskiego” (Zabrze – Tarnowskie Góry 2013).
Już w nocy 26 sierpnia usłyszano w obozie protestanckim pod Frankfurtem wystrzał armatni, który sugerował, że Hiszpanie podjęli jakąś akcję. Margrabia von Ansbach wyprawił na drugą stronę kornety jazdy, aby rozpoznały sytuację. Powracające podjazdy informowały, że armia katolicka opuściła swoje leża pod Hochst i ciągnie w kierunku Moguncji. Kiedy książęta protestanccy dowiedzieli się o zamiarze sforsowania Renu przez Spinolę, rankiem 27 sierpnia w pośpiechu opuścili obszar wokół Frankfurtu i udali się ku Oppenheim, aby osłonić miasto i most. Piechurzy przed wymarszem, gotując się do walki, zabierali jak największe zapasy prochu. W tym zamieszaniu jednemu z muszkieterów upadł zapalony lont na beczkę prochu, której eksplozja zabiła 20 knechtów protestanckich. Dotarłszy pod Oppenheim generalleutnant sił Unii, margrabia von Ansbach, przeprawił natychmiast swoje regimenty przez rzekę, i wyprawił na północ 2000 kawalerzystów i 1000 muszkieterów...
Tymczasem wojska bawarskie stanęły pod dobrze umocnionym klasztorem benedyktynów w Altenburgu (czes. Staré Hrady). Jednakże jego załoga nie stawiła oporu, poddała się i zaciągnęła się na służbę u księcia bawarskiego. Wcześniej Maksymilian wysłał feldmarschallleutnanta von Anholta pod Waldberg z kilkoma chorągwiami piechoty i działami, aby zablokować zamek i zmusić załogę do poddania się. Jego właściciel, chory na podagrę baron von Puchheim (Buchheim), początkowo odmówił poddania się, oświadczając, iż chce zachować neutralność - na co otrzymał odpowiedź, że jeśli nie uzna władzy cesarza, zostanie powieszony za nogi, gdyż "jest to świetne lekarstwo na podagrę". Wobec takiej argumentacji baron zmienił zdanie i skapitulował. Żołnierze czescy mogli swobodnie odejść, zamek został obsadzony przez oddział bawarski...
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro