Karol Maliszewski w światku poetyckim uchodzi za nader aktywnego poszukiwacza talentów, promotora literackiej młodzieży, piewcę peryferii. Przez to można zapomnieć, że i w nim raz na kilka lat budzi się poeta. Ale gdy już to następuje, otrzymujemy tom wysmakowany i dopracowany, przy tym zaskakujący, trochę jak silnik znaleziony na trawie. Książka podzielona jest na dwie części – pierwszą, minimalistyczną, oszczędną w formie, i drugą, momentami wręcz wpadająca w prozę poetycką. Składają się one na opowieść o człowieku, konwencjach komunikacyjnych, zależnościach, tych między ludźmi, ale też między człowiekiem a przyrodą czy literaturą.
Karol Maliszewski – uznany pisarz i krytyk literacki, ceniony zwłaszcza za propagowanie młodej rodzimej poezji, oraz Karol Banach – utalentowany grafik, mający w dorobku ilustracje do książek, ale i projekty graficzne realizowane na zlecenie wielkich międzynarodowych marek, połączyli swoje siły. Efektem tej współpracy jest niezwykła, błyskotliwie napisana, przepięknie zilustrowana i wydana w niecodziennej formie książka poetycka dla najmłodszych – „Przypadki Pantareja. Wiersze dla małych i dużych”. Książka zachwyca pod każdym względem. Wydana w formie leporello w pierwszej kolejności przykuwają uwagę formą, jak i kolorowymi ilustracjami. Grafiki Banacha, niebanalne, z jednej strony utrzymane są w konwencji charakterystycznej dla tego twórcy, z drugiej korespondują z wplecionymi między nie wierszami. I to właśnie teksty autorstwa Maliszewskiego sprawiają, że od książki nie sposób jest się oderwać. Napisane z niezwykłą dbałością o rytmikę frazy, zabawne, momentami przechodzące w gry słowne, sprawiają autentyczną przyjemność z czytania tak dorosłym, jak i dzieciom. Karol Maliszewski udowadnia, że bycie wybitnym krytykiem literackim i teoretykiem, wcale nie wyklucza tworzenia poezji najwyższej próby – również dla dzieci.
Karol Maliszewski napisał ważną i potrzebną książkę o polskiej poezji najnowszej i o jej bezpośrednim przedpolu. Pokazał, że wiersze wciąż walczą i szukają, że nadal bywają wolne i potrafią dotknąć prawdy, że nie wszystkie toną „w morzu gadulstwa i poetyckiej mowy zdobniczej ostatnich lat”. Język w ogniu to rodzaj panoramy – aspektowej, unikającej przetartych szlaków, kreślonej z wyczuciem wagi tego, co źle ulokowane, niewygodne, zepchnięte na margines, usunięte w cień. Jest to też panorama czytelniczych zaciekawień krytyka, jego spotkań z czymś poruszającym i ważnym, co odnalazło się w wierszach. W wierszach i w towarzyszących im zapisach – esejach, notatkach, metaforach, które wierszom wychodzą naprzeciw i mierzą się z tym, co w nich nieoczywiste, niedające spokoju. Z recenzji prof. dra hab. Pawła Próchniaka
Karol Maliszewski (ur. 1960) – poeta, prozaik i krytyk literacki. Ostatnio opublikował m.in.: Ody odbite (2012) i Jeszcze inną historię. Wiersze wybrane (2015). Laureat nagród za twórczość poetycką i krytycznoliteracką: im. Marka Jodłowskiego (1994), im. Barbary Sadowskiej (1998), im. Ryszarda Milczewskiego-Bruno (1999) i im. Josepha Wittiga (2001); za tom szkiców krytycznych Rozproszone głosy nominowany do Nagrody Literackiej Nike (2007). Pracuje jako wykładowca na Uniwersytecie Wrocławskim. Mieszka w Nowej Rudzie.
`Wpadłem na chwilę, wiedząc, że mają grzałkę. Kamil i Zosia szeptali sobie pod kołdrą. Bardzo mnie zaskoczyła ta sytuacja, gdyż stał z anią niemy nakaz, abym i ja nie zasypiał gruszek w popiele. Oczekiwanie wisiało w powietrzu. Bożenka uśmiechnęła się i powiedziała, żebym przestał. A ja wtedy zapytałem, z czym to mam przestać. A ona na to, że dobrze wie, co mi chodzi po głowie. I tych dwoje w łóżku to nie jest żaden seks, tylko tajne narady jury. Ach tak! Zmawiali się. Mieli jakichś swoich faworytów. gdybym się uparł i zaczął bałamucić Bożenkę, mógłbym doprowadzić do remisu. I co wtedy? Któżby rozwiązał nabrzmiałą, patową sytuację? Piąty element. Ktoś miejscowy. Bo zawsze ktoś miejscowy jest sekretarzem jury.` [str.60]
Gdy zacierają się szczegóły wcześniejszego życia, dzieciństwo staje się pomysłem na człowieka, poetycką średnią, konfabulacją. Ta książka pokazuje, jak można walczyć z niepamięcią o wiarygodny kształt dzieciństwa, jak po latach rozumieć i odzyskiwać ojca. Jest to również opowieść o szukaniu własnego głosu, o wysuwaniu się na plan pierwszy pewnych, nieraz przypadkowych, form życia i narracji. Jeżeli więc konfabulacja, to symboliczna i mityczna, czyli taka, w której życie zapisuje się samo przez się i głęboko. Pewnie to jest najlepszy, jak dotąd, tekst prozatorski Karola Maliszewskiego. Jakieś mi się to wydaje dojrzalsze, spokojniejsze, pełne fajnego humoru, autoironii w dobrym gatunku. Obecność Schulza jest ewidentna, ale jakby autor rozbrajał go, a jego Wywyższenie obniżał i sprowadzał z mitycznego Drohobycza do chachłackiego Miłogrodu. Olga Tokarczuk "Manekiny" wprawiają w ruch wyobraźnię, a ich intensywność oszałamia. Każde zdanie niesie ze sobą ładunek dodatkowych znaczeń. To proza zadbana w każdym elemencie, gotowa jak noworodek. Agnieszka Wolny-Hamkało Nie ma co gadać, to jest najlepsze, co Twojego do tej pory czytałem. Momentami słyszałem gdzieś pogłosy z Buczkowskiego, momentami z Danilo Kia. Bardzo to żywe i trzyma się kupy jak cholera, ze wszystkimi śmiesznymi momentami i tymi zupełnie nieśmiesznymi. Jacek Bierut
„Przez trzydzieści lat najczęściej pisałem o wierszach poetów, a tylko okazjonalnie próbowałem rozumieć lirykę kobiet. Kiedy dostrzegłem tę rażącą dysproporcję, dojrzałem do rewizji, do ponownej lektury pominiętych, a może zlekceważonych, zasobów. Mówię o zasobach mojej biblioteki, w której kilku wielkim półkom z tomikami mężczyzn odpowiada tylko jedna z poetyckimi książkami kobiet. Nie wymyśliłem tej dysproporcji, ona wynika ze średniej statystycznej dotyczącej publikacji autorstwa kobiet. Nie ma jednak potrzeby jej dodatkowego celebrowania. Powinno się ją analizować i w miarę możliwości także kontestować. Z takiej idei wyrasta ta książka – z pragnienia kontestowania wspomnianej dysproporcji i jednocześnie chęci zrewidowania własnej pracy krytycznoliterackiej. Tym bardziej, że te statystyczne uogólnienia zaczynają się kruszyć. Coraz więcej kobiet publikuje, a w ostatnich latach liczba tomików ich autorstwa zaczyna dorównywać liczbie publikacji mężczyzn. Tak, jakby wspomniane poetki chciały zaprzeczyć tezie, że podobno nie można nadrobić zaległości związanych z nieobecnością w kulturze. A ta nieobecność, czy raczej słaba obecność, wynikała z uwarunkowań społecznych akcentujących kobiecą uległość i bierność, w efekcie – nieistotność. I tu widać poważne zmiany, wskazujące na wysiłek kobiet walczących o swoją podmiotowość. Wiersz, czy nawet cały ich zbiór, jest tylko fragmentem rosnącej w siłę aktywności, wycinkiem większej przestrzeni artystyczno-społecznych działań kobiet”. Z „Wprowadzenia” Karola Maliszewskiego „Najnowsza poezja wydaje się znacznej części odbiorców bezkształtną magmą; diagnoza Maliszewskiego stwarza możliwość jej względnego uporządkowania, choćby dlatego zasługuje na miano mocnej. Swoją diagnozę uzasadnia autor Bez zaszeregowania w sposób niezwykle prosty: wskazuje kilkadziesiąt poetek tworzących obok nas, zapisujących tu i teraz własne odczuwanie świata, mówiących nowe rzeczy nowymi językami. Rozpoznania Maliszewskiego są punktowe i konkretne; są raczej momentalnymi wglądami w światy piszących kobiet, niż rozbudowanymi analizami ich twórczości. Poznawczy potencjał takich wglądów bywa wielki”. Z recenzji prof. Mariana Stali
Zbiór szkiców krytycznoliterackich poświęconych zarówno pisarzom, jak i całym środowiskom literackim. Tytułowy „pociąg” oznacza nie tylko namiętny stosunek autora do omawianych tekstów, ale także zabiera czytelnika w podróż po literaturze Dolnego Śląska powstałej w ciągu ostatnich 20 lat.
Karola Maliszewskiego interesuje poezja jako pierwotne, oryginalne myślenie, w którym myśl stoi bardzo blisko bycia, jest myślą wyrażoną w minimalnej formie, jeszcze nieskażonej teoretycznymi aksjomatami i systemowymi konstrukcjami. Interesuje go też rzecz najważniejsza, najgroźniejsze widmo nawiedzające każdego, kto zajmuje się literaturą i jej opisem: życie. „Okolica” poezji to nic innego, jak życie właśnie wraz z całą zawieruchą przygodnych zdarzeń, ale także i pojęć, którymi usiłujemy nadać owej zawierusze jakiś sens. Tak zobaczoną poezję Maliszewski traktuje jako „przypadek metafizyczny”, „zjawisko duchowe”, a zarazem jako sposób zakorzeniania się człowieka w świecie, w jego konkretnej przestrzeni. – Tadeusz Sławek
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
„Dobre chwile” – recenzje
Nowości z ostatniego tygodnia
Bestsellery
Zapowiedzi
Promocje
Wyprzedaż
Koszty dostawy
Regulamin zakupów
Regulamin kart podarunkowych
Rabat