Wojna jest zawsze przegrana. Polscy reporterzy wojenni opowiadają o tym, czego do tej pory nie ujawniali
„Przez piętnaście lat jeździłem w miejsca konfliktów. (...) Kiedy zrobiło się zbyt niebezpiecznie, stwierdziłem, że trzeba z tym skończyć. (...) Nie chciałem robić z siebie bohatera, leżeć na Powązkach w grobie przysypanym liśćmi i odwiedzanym przez kogoś raz na rok. Poza tym założyłem rodzinę. Obiecałem żonie, że razem wychowamy syna” – Jacek Czarnecki. Są zwykłymi ludźmi. Też się wzruszają, też płaczą, też czasami odwracają wzrok i chcą uciec – jak wielu z nas. Ale nie robią tego. Albo robią, ale zaraz potem wstają, ocierają łzy i z podniesioną głową, gotowym aparatem, włączonym wizjerem wchodzą w najgorsze ludzkie koszmary. Czasami to zbyt wiele – i niektórzy już nie wracają. Kim są ludzie, którzy ryzykują życie, abyśmy poznali prawdę? Dlaczego decydują się na takie życie? Czy ich działaniom przyświeca jakiś wyższy cel, czy to tylko praca? Jak wygląda ich życie po powrocie do domu? Jaką cenę płacą za dobre reportaże, doskonałe ujęcia i wzruszające wywiady? Honorata Zapaśnik rozmawia z najlepszymi polskimi reporterami wojennymi i odkrywa to, czego zwykle nam nie ujawniają: tragiczne osobiste historie, skrajne emocje, traumy, poczucie niemocy i bezsilności, ale i wielką wiarę w sens swojej pracy. Wojna jest zawsze przegrana. Reporter wojenny nie może pomóc wszystkim.
W maju 2004 roku Waldemar Milewicz pojechał z ekipą do Iraku, by nakręcić czterdziesty trzeci odcinek programu „Dziwny jest ten świat”. Miał to być jego ostatni wyjazd. I był. Milewicz zginął podczas ostrzału samochodu polskich dziennikarzy. Wielu nadal go pamięta i ma przed oczami dziennikarza w skórzanej kurtce, kończącego swoje relacje słowami: „Dla „Wiadomości” Waldemar Milewicz”. Jakim był człowiekiem? Co pchało go w rejony wojennych konfliktów naznaczonych ludzkimi dramatami? Dlaczego tak ryzykował? Z rozmów Honoraty Zapaśnik z rodziną, przyjaciółmi i współpracownikami Milewicza wyłania się barwny, pełen sprzeczności i fascynujący portret jednego z najbardziej znanych polskich reporterów i korespondentów wojennych. W czasach raczkujących mediów niezależnych stworzył program autorski, który otwierał widzów na świat. Był zawsze tam, gdzie działo się najciekawiej, a czasami najgorzej. Zaglądał do piekła, by rejestrować, a potem pokazywać innym to, z czym musieli mierzyć się ludzie w Bośni, Kosowie, Rwandzie, Kambodży, Somalii... Słuchał ich. Bo ważny był dla niego człowiek. Prywatnie był duszą towarzystwa, rycerzem z ułańską fantazją. Kochał dobrą kuchnię, samochody i życie do utraty tchu. Był ambitny, wymagający, podziwiany i krytykowany, oceniany z zazdrością. Wierzył w swoją szczęśliwą gwiazdę, ale bał się jak każdy. „Gdybym nie wyjeżdżał, przestałbym robić to, co lubię i liczyć się w tej pracy. A to, co lubię robić, wiąże się z pewnym ryzykiem. Ktoś musi to zrobić. [...] Ta praca może uzależnić tak jak hazard czy alkohol”. – Waldemar Milewicz
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro