Na długie zimowe wieczory, z kubkiem gorącej herbaty obok...
Tatiana, zwariowana 40-latka posiadająca kochającą rodzinę, wiedzie ułożone i szczęśliwe życie. Odnosi sukcesy w pracy, wraz z najbliższymi przeprowadza się do wymarzonego domu. Wydaje się, że wszystko idzie po jej myśli. Do pewnego momentu? Kobieta będzie musiała stawić czoło przeciwnościom losu, pogodzić się z tym, co naszykowało dla niej życie. Wsparcie najbliższych pomoże jej przetrwać trudne chwile.
Autorka łączy miłość, śmierć i przyjaźń, dostarcza czytelnikowi wielu wzruszeń, a niejednokrotnie wywołuje szczery uśmiech.
Autor | Anita Scharmach |
Wydawnictwo | Lucky |
Rok wydania | 2016 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 288 |
Format | 12.5x19.5 cm |
Numer ISBN | 9788365351227 |
Kod paskowy (EAN) | 9788365351227 |
Data premiery | 2016.11.25 |
Data pojawienia się | 2016.11.25 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Życie bywa przewrotne i często nas zaskakuje. Raz te niespodzianki są (całkiem) miłe, innym razem wolelibyśmy, by nigdy nam się nie przydarzyły, jednak wszystko dzieje się „po coś”, czasem tylko ciężko „to coś” odszyfrować i zrozumieć cel konkretnych wydarzeń…
Ścieżką, jaką do tej pory przez życie kroczyła Tatiana, była niemal prosta, pozbawiona jakichkolwiek wybojów. Jednak w którymś momencie zaczęły pojawiać się zakręty – śmierć, następnie ciężka choroba bliskiej osoby, sprawiają, że w życie wkrada się chaos, nad którym ciężko zapanować…
Nie ma jednak rzeczy niemożliwych – są tylko takie, które trudno wykonać, a Tatiana jest bardzo dobrym przykładem… Sekret przeistoczenia niemożliwego w możliwe tkwi w otaczających nas ludziach. We wsparciu ze strony rodziny, przyjaciół. Miłości. I wiary…
Autorka w bardzo fajny sposób ukazała, jak wiele wartości potrafią wnieść w życie jednostki, jak wiele ułatwiają, będą siłą napędową do działania…
Mogę wszystko to także obraz miłości. Jej wielowymiarowości. Nie jest to bowiem tylko obraz miłości kobiet do mężczyzny, ale również matki względem dzieci, kobiety względem przyjaciółki, względem świata… Miłość bowiem ma wiele oblicz i wiele twarzy…
Bohaterowie powieści są różnorodni. Podobni do ludzi, których mijamy codziennie na ulicach, których spotkamy na swojej drodze. Jednocześnie na tle uroczy, że nie sposób ich nie polubić – zwłaszcza głównej bohaterki, która urzeka swoją osobowością.
Styl autorki sprawia, że powieść czyta się niesamowicie szybko i przyjemnie. Prosty lekki język zdecydowanie działa na plus i dla opisywanej historii, jak i autorki… Książka jest bardzo emocjonalna – w wielu momentach się uśmiejecie, w kilku uronicie parę łez – to nieuniknione bowiem autorka potrafi „zagrać” na emocjach…
Podsumowując: Mogę wszystko to lekka i szybka lektura, którą „połkniecie” w jeden wieczór. Powieść, w której radość miesza się ze smutkiem, która wywoła i uśmiech na twarzy i spowoduje, że kilka łez uronią nasze oczy, są gwarancją przyjemnie spędzonego czasu…
Pytanie, czy będziecie mieli ochotę, by poznać losy Tatiany i jej najbliższych…
Polecam!
Bardzo często powtarzam i zrobię to po raz kolejny, że ogromnie cenię, wręcz hołubię polskich autorów. Niestety, czasami trafiają się takie książki, które do mnie za bardzo nie przemawiają. Taką książką jest "Mogę wszystko" debiutującej autorki Anity Scharmach. Żeby oddać sprawiedliwość autorce, to powiem od razu, że książkę czyta się szybko (jeśli to coś pomoże), uroniłam nawet kilka łez wzruszenia, mimo to nie jestem do końca przekonana.
"(...)Tatiana, zwariowana 40-latka posiadająca kochającą rodzinę, wiedzie ułożone i szczęśliwe życie. Odnosi sukcesy w pracy, wraz z najbliższymi przeprowadza się do wymarzonego domu. Wydaje się, że wszystko idzie po jej myśli. Do pewnego momentu… Kobieta będzie musiała stawić czoło przeciwnościom losu, pogodzić się z tym, co naszykowało dla niej życie. Wsparcie najbliższych pomoże jej przetrwać trudne chwile. (...)"
Po przeczytaniu ponad połowy książki nie umiałabym odpowiedzieć na pytanie o czym jest ta książka? Czterdziestoletnia kobieta, posiadająca trójkę rezolutnych dzieciaków i miłego męża, odnosząca mniejsze i większe sukcesy w pracy, kupuje dom i przeprowadza się do niego wraz z całą rodziną, przeżywa rozterki podobne do tych jakie przeżywa wiele innych kobiet i....i tyle. Na upartego można powiedzieć, że to historia o życiu. Jednak hipotetycznie rzecz biorąc, mnóstwo ludzi na świecie wiedzie właśnie takie życie, ale czy to jest powód, żeby pisać o tym książki?
W drugiej połowie, nasza bohaterka musi zmierzyć się z ciosami jakie zadaje los i osobistą tragedią, ale.... To znowu są sytuacje, które każdego dnia pod każdą szerokością geograficzną przytrafiają się wielu ludziom. Nie weźcie mnie za jakąś bezduszną zarazę, bo na serio jestem osobą o odpowiednim ilorazie empatii, a są sytuacje w życiu człowieka, nad którymi nie da się przejść obojętnie. I również moja reakcja na dramaty jakie przeżywała Tatiana była prawidłowa, czyli odpowiednia ilość wylanych łez wzruszenia. Bez dwóch zdań!
Jednak zabrakło mi w tej historii tego "czegoś", co czyni książkę na tyle interesującą i wyjątkową, żeby nie można było się od niej oderwać, a przede wszystkim, aby utkwiła na dłużej w pamięci. Poniekąd to również wina języka jakim książka została napisana. Odniosłam wrażenie, że autorka posługuje się takim dziennikarsko-informacyjnym stylem. Mało ekspresyjnym i bez emocji. Moje łzy wzruszenia wynikały raczej z nieszczęść jakie przytrafiły się Tatianie, a nie ze sposobu w jaki zostały opisane. Jednak muszę przyznać iż im dalej w głąb, tym bardziej język ewoluował i zmieniał się, z każdą kolejną kartką było coraz lepiej. Zapewne to kwestia wprawy i doświadczenia. Myślę, że każdy debiutujący autor, ma w tej kwestii spore pole manewru. Nie będę rozwodzić się nad innymi większymi czy mniejszymi błędami, które są typowe dla debiutu.
Szalę goryczy przelali, zbyt wyidealizowani bohaterowie, którzy byli przerysowani, praktycznie bez wad, co jest raczej nierealne. Ciężko się utożsamiać z takimi postaciami, kiedy samemu nie jest się idealnym. ;)
"Mogę wszystko" to książka, która nie wniosła wiele do mojego życia. Przeczytałam do końca, bo miałam nadzieję na jakieś nietypowe zakończenie i również dlatego, że nie lubię pozostawiać niedokończonych książek. Nie skreślam autorki, bo początki nie zawsze są łatwe i nie wykluczam, że kiedyś sięgnę po kolejną jej książkę. Oczywiscie nie bylo moim zamierzeniem kogokolwiek urazić lub zniechęcić do przeczytania, poza tym to moja subiektywna opinia, więc przeczytajcie i oceńcie sami.
Przyznaję, że książka nie robi piorunującego wrażenia od pierwszej strony, ale już gdzieś od około czterdziestej nie potrafiłam się od niej oderwać. Ma absolutnie niepowtarzalny styl i klimat. Zahipnotyzowała mnie, zaczarowała wciągnęła między karty jako jedną z bohaterek. Jako matkę, żonę, przyjaciółkę i sąsiadkę. To jedna z najrealniejszych i najbardziej ludzkich historii jakie czytałam.
Autorka obnaża emocje w jakiś zupełnie unikalny sposób. Powiem szczerze, że przeżywałam setki książek, ale tutaj słowa są tak proste i takie w punkt, reakcje takie prawdziwe, a czyny oczywistą wynikową, że pozostawia to w totalnym osłupieniu. Uświadamiacie sobie, że to dokładnie coś, co sami byście poczuli, zrobili w danej sytuacji.
Dużo zaczerpnęłam z tej niby prostej, niby lekkiej i zabawnej lektury. Uczy wrażliwości, uczy dystansu do siebie i dbania o bliskich. Pokazuje jak bardzo zatraciliśmy swoje normalne ludzkie odruchy, jak ważnym jest pobudzanie w dzieciach empatii i to już od najmłodszych lat. Jak odwracanie wzroku od ludzkiej krzywdy stało się normą współczesnego świata. A wystarczy naprawdę mały gest, żeby odmienić ludzkie życie.
Tatiana staje oko w oko z tragedią. I tutaj przyznaję, że z wielu względów traktowałam to zupełnie osobiście. Czy sobie z nią poradzi? Czy jej bliski ideału świat legnie w gruzach? Czy potęga jaką zbudowała pod własnym dachem pomoże jej w otrząśnięciu się z tramy?
Dla kobiet, które są matkami, dla kobiet, które są żonami, które kochają i które szanują wartości rodzinne. Dla mężczyzn zakochanych w swoich żonach, będących głowami rodzin i chcących uczestniczyć w podtrzymywaniu ogniska. Czyli reasumując dla ludzi mających w sercach więcej miejsca dla kogoś niż dla siebie.
Nie jest to literackie arcydzieło, ale ma wrażenie, że zupełnie nie po to pisze się takie książki, żeby krytycy zachwycali się nad składnią. Ta książka ma bawić, wzruszać i jakby w lustrzanym odbiciu pokazywać nas samych. Czy wybierzemy gonitwę za nieosiągalnym ideałem, czy dostrzeżemy, że tuż obok nas stoi skrzynia ze skarbem zależny już od indywidualnej interpretacji. Ja się czuję dużo bogatsza niż dotychczas przypuszczałam.
Polecam.
Artykuł pochodzi ze strony: http://www.kanapaliteracka.pl/ksiazki/moge-wszystko-recenzja/