Kate to spełniona zawodowo londyńska singielka. Jest jednak bardzo samotna – niedawno rozstała się z partnerem, a jej jedynymi przyjaciółmi są Lucy i jej mąż. Marzy też o dziecku. Wkrótce poznaje przystojnego mężczyznę, z którym jest jej coraz lepiej. Gdy zachodzi w ciążę i pragnie wyznać mu tę nowinę, on nagle znika bez śladu... Okazuje się, że jej kochankiem był psychopata, podający się za psychologa Alexa Turnera, który na dodatek porywa jej najlepszą przyjaciółkę...
Autor | Simon Beckett |
Wydawnictwo | Czarna Owca |
Rok wydania | 2016 |
Oprawa | broszurowa |
Liczba stron | 344 |
Format | 13.5 x 21.0 cm |
Numer ISBN | 978-83-8015-388-2 |
Kod paskowy (EAN) | 9788380153882 |
Waga | 364 g |
Wymiary | 210 x 135 x 25 mm |
Data premiery | 2016.07.29 |
Data pojawienia się | 2016.07.29 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Simon Beckett zapisał się w mojej pamięci za sprawą świetnego cyklu z Davidem Hunterem, wybitnym antropologiem sądowym. Bez zastanowienia, więc sięgnąłem po jego nową książkę pt. Zimne Ognie. Czy jest równie dobra?
Na wstępie trafiłem na pewną niespodziankę. Okazuje się, że powieść ukazała się już 1997 roku, a niemalże dwadzieścia lat później została przez autora przeredagowana i uaktualniona o komórki, sieci społecznościowe i całą technologiczną otoczkę, której próżno było szukać w latach dziewięćdziesiątych.
Kate Powell, szefowa agencji marketingowej wygrywa swój największy przetarg w karierze i zostaje oficjalnym przedstawicielem wielkiej fundacji. Samotna, przepracowana kobieta postanawia zmienić swoje życie i urodzić dziecko. Nie mając partnera, co spowodowały między innymi bardzo złe doświadczenia z przeszłości, Kate decyduje się na sztuczne zapłodnienie w prywatnej klinice. Zniechęcona anonimowością dawców nasienia, postanawia znaleźć dawcę, poprzez zamieszczone ogłoszenie w specjalistycznej prasie różnych branż. Jej życie zmienia się nie do poznania, gdy na ogłoszenie odpowiada psycholog Alex Turner.
W zasadzie nie wiem, do jakiego gatunku należy książka. Próżno szukać tu sensacji, napięcia i przygody. To powieść obyczajowa, w której akcja rozwija się w ślamazarnym tempie. Ponad połowa książki (60%) to rozwijanie bohaterów, zacieśnianie więzi i dużo malutkich przesłanek, co do przyszłych wydarzeń.
Niestety książka nie zaskakuje zupełnie niczym. Jest do bólu przewidywalna. Na zakończenie można wpaść nawet przed przepołowieniem lektury. Główna bohaterka robi same głupstwa, podejmuje kretyńskie decyzje i nie widzi najoczywistszych oczywistości. Światełkiem w tunelu jest jej trzeźwo myśląca przyjaciółka – Lucy, którą Kate oczywiście zlewa.
Ostrzegam jeśli, tak jak ja, sięgacie po książkę z powodu cenionego autora. Zimne Ognie Simona Becketta wieją nudą i rozterkami na poziomie Mody na Sukces. Fani Harlequinów może będą zadowoleni, ale ja jestem cholernie rozczarowany.
Ta i więcej recenzji na geeklife.pl
Zapraszam :)
Simon Beckett pracował jako dziennikarz freelancer. Jest autorem czterech międzynarodowych bestsellerów – kryminałów z udziałem kryminologa-antropologa, doktora Davida Huntera: „Chemia śmierci”, „Zapisane w kościach”, „Szepty zmarłych i Wołanie grobu” – i czterech autonomicznych thrillerów psychologicznych, z których ostatnio wydane zostały „Rany kamieni”.*
O tym autorze słyszałem bardzo dużo dobrych opinii. Ludzie lubiący kryminały zachwycają się jego dziełami i uważają go za jednego z lepszych pisarzy. Co uważam o jego Zimnych ogniach? Przeczytajcie sami.
Kate to samotna kobieta, która jest typową feministką-pracoholiczką. Pewne zdarzenia sprawiają, iż zaczyna myśleć o dziecku. Nie chce jednak mieć sobie męża. Szuka dawcy, którego mogłaby poznać. Jest taki jeden, ale…
Przeczytałem w Internecie, że jest to najgorsza książka Simona Becketta. Pomyślałem sobie wtedy: kurczę, skoro to najgorsze dzieło, to autor ten ma duże umiejętności pisarskie, bo Zimne ognie spodobały mi się. Nie uważam tego za mistrzostwo, ale najgorsze to to nie jest. Ma mniej więcej tyle samo plusów jak i minusów. Lubię lekki język, dzięki któremu bardzo szybko mi się czytało, akcję, która momentami trzymała troszkę w napięciu, dobrze stworzonych bohaterów oraz pomysł. Reklamowanie tegoż utworu jako thriller psychologiczny jest przesadzone. To raczej dobra obyczajówka. Są niedociągnięcia, m.in. raz imię jednego z bohaterów jest pisane przez „x” (Alex), a potem przez „ks” (Aleks).
Kate Powell spodobała mi się, ponieważ nie jest słabą paniusią uzależnioną od faceta. To silna babka, która wie czego chce. Oczywiście jest trochę romantyczna i emocjonalna, ale lepiej z nią nie zadzierać, bo się popamięta.
Akcja rozwija się wolno, ale dzięki temu możemy lepiej poznać bohaterów.
Mało kto zdaje sobie chyba sprawę, że „Zimne ognie” zostały wydane w 1997 roku, czyli dość dawno temu. Mamy teraz poprawioną i uwspółcześnioną wersję.
Oczywiście na podstawie tej książki nie wyrabiam sobie zdania na temat twórczości autora, ponieważ ma on o wiele więcej dzieł, które być może są lepsze.
Podsumowując: jeśli nie czytaliście jeszcze książek tego autora, to sięgnijcie po tę. Nie powinniście się mocno zawieźć.
Tytuł: „Zimne ognie”
Tytuł oryginału: „Where There's Smoke”
Autor: Simon Beckett
Wydawnictwo: Czarna Owca
Projekt okładki: Leon Dufour
Adaptacja okładki: Magdalena Zawadzka
Korekta: Maciej Korbasiński
Wydanie: I
Oprawa: miękka
Liczba stron: 343
Data wydania: 03.08.2016
ISBN: 978-83-8015-388-2
* Źródło – okładka.