Pierwsza książka o tym, jak jeść bez chemii i nie zbankrutować
Książka, która nie zawiera chemii ani polepszaczy smaku!
Co to znaczy zdrowo się odżywiać? Zacznij od unikania chemicznych dodatków. Nie tylko nie są potrzebne, one szkodzą! Jednego czekoladowego batona można przegryźć bez obaw, ale rozmaite barwniki, słodziki, wzmacniacze smaku i aromaty zjedzone także w płatkach śniadaniowych, w domowej(!) zupie czy lodach sumują się. I rujnują twoje zdrowie. Są przyczyną alergii, niestrawności, złego samopoczucia, a być może także zespołu ADHD.
Niewiele przeprowadzono rzetelnych badań dotyczących sztucznych dodatków do żywności. Julita Bator weryfikuje dane od producentów. Ponieważ dzieci autorki wykazują silną alergię na „polepszacze” i konserwanty musiała zmienić styl odżywiania się i życia całej rodziny. Od czterech lat próbuje, nie wydając dużych sum na kupowanie wyłącznie ekologicznych produktów, żyć bez "chemii". Jej książka może być dla nas przewodnikiem po kuchni, która pachnie tak, jak jedzenie pamiętane z naszego dzieciństwa.
W dwudziestu rozdziałach udziela porad, jak unikać szkodliwej żywności, ale także jakie naczynia stosować w kuchni, jak przemycać wartościowe produkty w potrawach. Podaje 81 przepisów, które przywracają polskiej kuchni dawną, utraconą przed laty świetność.
Autor | Julita Bator |
Wydawnictwo | Znak |
Rok wydania | 2013 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 200 |
Format | 14.0 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-240-2045-4 |
Kod paskowy (EAN) | 9788324020454 |
Waga | 347 g |
Wymiary | 140 x 205 x 18 mm |
Data premiery | 2013.08.26 |
Data pojawienia się | 2013.07.12 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Mam alergię (choć nie jest to bardzo poważna alergia pokarmowa), a swego czasu dokładałam ogromnych starań, by zrzucić kilka kilogramów, więc całkiem dobrze rozumiem potrzebę szukania mniej chemicznych odpowiedników w jedzeniu. Właściwie czuję wielki podziw dla autorki Zamień chemię na jedzenie, bo podjęła niemały wysiłek, by zapewnić swoim dzieciom to, co zdrowe. A przecież najłatwiej iść do supermarketu i kupić, cokolwiek leży na półce - a na pewno nie leżą tam bezpieczne produkty...
Zanim na dobre sięgnęłam po tę książkę, przeglądnęłam ją pobieżnie, skacząc to tu, to tam, by zaspokoić ciekawość. Wydawała się przyzwoicie i dokładnie napisana, więc nie pozostało mi nic innego, jak wziąć się do czytania. Autorka to mama trójki dzieci. I wcale nie pokazuje, jak pozbyć się chemii z jedzenia - to w pewnym sensie niemożliwe dla pracującego, zabieganego człowieka - ale jak ją mocno ograniczyć. To rozwiązanie, mimo że wcale nie radykalne - przez co początkowo nie bardzo mnie przekonało - jest rozwiązaniem rozsądnym i o wiele łatwiejszym niż zupełne przerzucenie się na żywność ekologiczną. W każdym razie to realny sposób na zdrowe życie i zmianę szkodliwych nawyków żywieniowych.
Ogromnie spodobały mi się tabele, na przykład tabela warzyw sezonowych. Nie miałam pojęcia, że istnieją takie warzywa jak patison, topinambur czy cebula dymka. Może jestem nie z tego świata, ale nigdy w życiu nawet o nich nie słyszałam! Sami przyznajcie, że śmiesznie się kojarzą ;)
Szkoda, że nie zamieszczono tu przykładów wody butelkowanej - jaka jest najlepsza według składu, a jaką można sobie odpuścić. Na ten temat słyszałam najprzeróżniejsze opinie i chętnie skonfrontowałabym je z wiedzą autorki. To naprawdę zadziwiające, że sama robi niektóre rzeczy - jak chociażby galaretkę. Daję słowo, ciężko było mi to czytać z pustym żołądkiem.
Dużo tu fachowej terminologii, bo autorka naprawdę zna się na rzeczy. To dopiero kobieta! Oczywiście ile ludzi, tyle opinii - sama czytałam o zupełnie innych poglądach na niektóre produkty spożywcze i nie do końca zgadzam się z panią Bator. Zwłaszcza w kwestii ketchupu. Ja przecież uwielbiam ketchup!
Widzę, że panie przede mną już sporo napisały o tej książce, jednak ja również pragnę ją osobiście polecić. W dzisiejszych czasach chemiczne dodatki, polepszacze są wszędzie. Czego omijać w kuchni? Jak sobie radzić z pułapkami producentów? Jak gotować smacznie i zdrowo? Odpowiedzi na te pytania znajdują się w powyższej książce.
p.s bardzo ważna lektura, gdy ma się dzieci i chcemy, aby się zdrowo odżywiały
Nie spodziewałam się, że zwykły poradnik wywoła we mnie tyle emocji. Podekscytowanie i radość – a więc da się, można żyć naturalnie i zdrowo, nie wydając wszystkich pieniędzy i nie spędzając całego życia w kuchni. Złość i smutek – przeciętny konsument tak mało wie o tym, co kupuje w spożywczaku i w zasadzie jest „przez system” zmuszany do tego, by to kupować. Świetnym dodatkiem do poradnika jest spis wszystkich substancji, jakie możemy znaleźć w teoretycznie niewinnym serze czy bułce wraz z oceną ich szkodliwości. Jest też lista sezonowych warzyw i owoców, aby wiedzieć, w jakim miesiącu są one naprawdę świeże i nie importowane. Jest też mnóstwo przepisów na domowe jedzenie, przydatne linki oraz „Subiektywny alfabet nieekologicznych, ale zdrowych produktów żywnościowych”. Polecam z całego serca!!
Na rynku jest wiele książek o jedzeniu. Niestety nie trafiłam do tej pory na żadną, która traktowałaby potencjalnego konsumenta jak znajomego, z którym dzieli się spostrzeżeniami i radami. Julita Bator robi to właśnie w taki sposób, przemyca dobre nawyki w przyjaznym stylu.
Książka jest absolutnie warta uwagi. Wiele się słyszy o tym, że jesteśmy tym co jemy. Julita Bator uświadamia nas, że producenci żywności faszerują nas ogromnymi ilościami niepotrzebnej chemii, które spożywanie, a co za tym idzie stawanie się nią można ograniczyć do minimum. Świetne przepisy i tabele pomagają połapać się w tym ogromie. Odkąd ją przeczytałam, moja rodzina odżywia się zupełnie inaczej.
Czekałam na tę książkę, kupiłam w przedsprzedaży i z tego co już zdążyłam zajrzeć, było warto. W interesujący i prosty sposób autorka opisuje wszystkie piłapki, które czekają na nas w jedzeniu, oraz wszystkie wartościowe rzeczy, które możemy spożywać. Podobają mi się też przepisy, jeszcze nie zdążyłam nic zrobić (mam książkę od dzisiaj), ale na pierwszy rzut oka wydają się łatwe i smakowite.