Rok 1948. Nadmorskie Darłowo. Gwałciciel, który gryzie ofiary.
Popielski, były lwowski komisarz, po ucieczce z Wrocławia ukrywa się w mieście rządzonym przez czerwonoarmistów i agentów UB. Nikt tu nie zna jego przeszłości. Nikt nie podejrzewa, co tak naprawdę ma na sumieniu. Kiedy zaczynają ginąć kobiety, ktoś musi znaleźć gwałciciela i mordercę. Popielski, który prowadzi tajne śledztwo, wie, czym jest piekło – labirynt bez wyjścia i bezmiar cierpienia.
Nie wie jednak, że będzie ono jego domem.
Arena szczurów to najmroczniejszy i najbardziej sensacyjny z kryminałów Marka Krajewskiego.
Autor | Marek Krajewski |
Wydawnictwo | Znak |
Rok wydania | 2015 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 320 |
Format | 13.6 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-240-3873-2 |
Kod paskowy (EAN) | 9788324038732 |
Waga | 358 g |
Wymiary | 135 x 205 x 26 mm |
Data premiery | 2015.09.21 |
Data pojawienia się | 2015.08.27 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Wstyd się przyznać, ale to moje pierwsze spotkanie z twórczością Marka Krajewskiego . Ze wstydu aż zaczęłam swą przygodę od ostatniej części cyklu Edward Popielski, czyli od "Areny szczurów". Czy to ważne zaczynać od końca, środka czy początku? Myślę, że nie. Najważniejsze jest to, czy ta pierwsza powieść sprawi, byśmy chcieli czytać inne dzieła autora. Zapraszam na moją recenzję.
Darłowo, lato 1948 roku. W dziwnych okolicznościach zostają mordowane prostytutki. Przyczyną śmierci jest zakażenie organizmu od ukąszeń mordercy. Gdy taki sam los spotyka znajomą głównego bohatera, wtedy sam na własną rękę próbuje dopaść mordercę. Utrudnieniem dla Popielskiego jest to, że ukrywa on się w Darłowie pod fałszywym nazwiskiem i nie jest komisarzem, lecz zwykłym nauczycielem w pobliskiej szkole.
Darłowo, lato 2013 roku. Do Darłowa przybywa syn Popielskiego. Wacław Remus chce sam się przekonać jakim człowiekiem był jego ojciec i musi odpowiedzieć sobie na jedno pytanie:
"Czy można dla ocalenia własnego życia zabić niewinnych ludzi?"
Czy Wacław znajdzie odpowiedz na tą mrożącą krew w żyłach zagadkę? O tym musicie przekonać się sami.
"Arena szczurów" nie jest powieścią ani lekką ani przyjemną, choć napisana jest w bardzo przystępny sposób. Krajewski znakomicie operuje piórem i ciężko oderwać się od lektury tejże powieści, choć opisy czasami potrafią wywołać gęsią skórkę. Książka opisuje powojenne Darłowo oraz teraźniejszość. Wszystko jest idealnie dopasowane. Losy komisarza Popielskiego strasznie mną wstrząsnęły, niewyobrażalne jest to, kim był człowiek dla człowieka w tamtych czasach. Czasami włos jeżył mi się na głowie, gdy czytałam o mordowaniu dla zabawy, bądź walki człowieka z dziesiątkami szczurów, a wszystko tylko po to by pijani Sowieci mogli się zabawić i robić zakłady, ile szczurów jest w stanie zabić człowiek. Tym bardziej jest to wstrząsające, gdyż opisy zdarzeń oraz sytuacji są bardzo drobiazgowe i łatwo nam sobie to wszystko wyobrazić.
Ciekawym wątkiem tej powieści jest również poszukiwanie prawdy o ojcu przez Wacława, a postawione na początku książki pytanie, nurtuje nas tak samo jak i jego. Sami próbujemy na nie sobie odpowiedzieć.
Ta powieść to nie jest zwykły kryminał, to kawał dobrego kryminału w połączeniu z thrillerem psychologicznym. I choć nie jest to lektura dla każdego z Was, to fani twórczości Marka Krajewskiego będą zafascynowani "Areną Szczurów". Było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem, ale zapewniam Was, że nie ostatnie.
Za przeczytanie książki dziękuję Wydawnictwu Znak.
Marek Krajewski, to autor, niezwykle popularnych kryminałów.Edward Popielski, to bohater, jednego z cykli.Popielski, to były lwowski komisarz, który, po ucieczce z Wrocławia, ukrywa się w Darłowie.
A czasy, są niezwykle mroczne i ponure.Jest rok 1948.
Miastem niepodzielnie rządzi Armia Czerwona, wraz z Urzędem Bezpieczeństwa.
Kiedy, nad morzem zaczynają ginąć kobiety, komisarz rozpoczyna prywatne śledztwo, usiłując odnaleźć mordercę i gwałciciela.
Jedna z najbardziej posępnych książek, jakie przeczytałem.
Najlepiej, czytać ją przy pełnym świetle i w słoneczny dzień, bo zalążki depresji wylatują niemalże z tej książki.
Jeżeli, poprzednie książki autora, miały wpływ, na nastrój, na postrzeganie poszczególnych scen i postaci, to tutaj, jest to zwielokrotnione do maksimum.
Sprawdzian człowieczeństwa naszego bohatera i jego walka z samym sobą.
Niesamowicie złożona książka i jak zwykle, biorąc się za lekturę, którejkolwiek z powieści pisarza, wsiąkam całkowicie, w stworzony przez niego świat.Polecam gorąco.
Może zabieranie się za poznanie jednego z najbardziej znanych polskich pisarzy, a zarazem za poznanie także jego czołowego bohatera, od ostatniego tomu serii nie jest najbardziej logiczną rzeczą, nie mniej zawsze jakoś trzeba zacząć. A czy zacznie się od początku, końca czy może sam środek będzie próbowało ugryźć, to już inna kwestia – oby ten pierwszy raz był udany. A dla mnie debiut ów taki właśnie był – i to bardzo.
Letnie miesiące roku 1948 stają się w Darłowie sceną i tłem nietypowych zbrodni. Ofiarami są miejscowe prostytutki, mewki, jak popularnie się je zwie, metodą pozbawiania życia – zęby. I nie, zabójca nie zagryza kobiet na śmierć, bynajmniej; jego ofiary umierają w skutek wywołanego ukąszeniami zakażenia. Własne śledztwo w tej sprawie zaczyna toczyć dawniej komisarz, obecnie ukrywający się pod fałszywym nazwiskiem nauczyciel, Popielski, który nad morzem znalazł się po ucieczce z Wrocławia…
To jednak nie jedyne zdarzenia, jakie stają się udziałem Darłowa. Oto we wrześniu 2013 roku syn Popielskiego, Wacław Remus, zjawia się w tej miejscowości celem odkrycia prawdy o ojcu i strasznych czynach, jakich ten tu właśnie dokonał. A wówczas, przypadkiem poniekąd, odkryje zarazem odpowiedź na pytanie: Czy można dla ocalenia własnego życia zabić niewinnych ludzi?
Krajewski to rzeczywiście mistrz kryminałów (czy może raczej thrillerów) retro, który nie przypadkiem zdobył sukces międzynarodowy. To jak operuje słowem i piórem, ta jego lekkość opisów i niesamowity klimat, tworzą mieszankę, która nie pozwala oderwać się od książki. I nic to, że ktoś, tak jak ja, może nie znać wcześniejszych przygód Popielskiego. Jak to w popularnych thrillerach bywa, nie jest to wcale konieczne, by wspaniale bawić się lekturą. Choć może „bawić się” to jednak nieodpowiednie określenie, kiedy w grę wchodzą gwałty i morderstwa, a autor, choć nie epatuje brutalnością, potrafi być także drastyczny.
Co ciekawe, bardziej intrygujące niż główna oś, staje się nierozerwalnie z nią połączone dążenie syna do prawdy o ojcu. To w tym wątku zasadza się cały mrok i głębia psychologiczna „Szczurów…” i to on najbardziej oddziałuje – przynajmniej na moją – wyobraźnię. Nie znaczy to jednak, że śledztwo w sprawie swoistego polskiego Kuby Rozpruwacza nudzi – wręcz przeciwnie. A obraz powojennego pomorza, miasta szpiclów na usługach bezpieki, tanich burdeli, niewykształconych ludzi pracy, którzy ukojenia szukają w butelce, nienawiści dla inteligencji i pomniejszych zagrożeń, to równoprawny bohater całej opowieści.
Słowem podsumowania zatem: warto. I to bardzo, bowiem od długiego czasu nie czytałem tak dobrego dreszczowca, że już nie wspomnę, iż polskiego na tym poziomie nie czytałem chyba nigdy. Dlatego też polecam „Arenę Szczurów” Waszej uwadze, a wydawnictwu Znak dziękuję serdecznie za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.
Zadowalająco, ba, nawet bardzo. Dla tych którzy cenią dobre pióro i pomysł.
Arena pełna zaskoczeń, widowiskowo ale ze smakiem, z intrygą, czyta się znakomicie. Połknęłam książkę podczas podróży na urlop.
Nie ma to jak talent do opowiadania historii z dreszczem,jaki ma Krajewski. Stąd zawsze czeka na jego książki, jak i na tę.
Historia, detektyw Popielski, zbrodnia, piekło na ziemi. Ciekawie, nie powiem.