W serii „mozaikowej” przedstawiamy nowe wiersze Piotra Wojciechowskiego pod tytułem Lato świetlne. Wybitny prozaik, który jest także uznanym poetą, za tom Chleb z deszczem był nominowany w 2018 roku do nagrody „Orfeusza”. Lato świetlne składa się z niezwykle interesujących sonetów. Jest w nich spojrzenie w przeszłość, groza wojny, ale i piękno przyjaźni oraz pogodny, podszyty ciepłym sceptycyzmem zwrot ku temu, co bliskie, dosłownie na wyciągnięcie ręki.Klasyczna forma pod piórem Piotra Wojciechowskiego odzyskuje swój blask, stając się dowodem na to, że tradycję można w fascynujący sposób połączyć w poezji ze współczesnym obrazowaniem i głeboką refleksją egzystencjalną.
Opisałem w tej powieści splątane losy kilku postaci – a tłem uczyniłem katastrofę społeczną i ekonomiczną o globalnym zasięgu. Bernard Nowak, prowadzący Wydawnictwo Test, podjął decyzję o wydaniu mojej książki rok temu, może trochę dawniej. Realne możliwości wydania pojawiły się pod koniec 2019 roku, wtedy też postanowiłem wrócić do pierwszego tytułu – Zły wiatr. Rzeczywista katastrofa społeczna i ekonomiczna zaczęła się wkrótce potem. W chwili, gdy piszę te słowa, nie widać jeszcze drugiego brzegu. Jeszcze nie świta. Mocno jednak wierzę w to, co napisałem. Jeszcze pokażemy dzieciom, jak rośnie las, posłuchamy kwartetów skrzypcowych, jeszcze przyjaciele otworzą nam drzwi – Piotr Wojciechowski.
Pamiętacie Państwo układankę, w której przesuwa się kwadraty w górę, w dół i w bok tak, aby kilka, kilkanaście pozornie niezwiązanych ze sobą kolorowych kwadracików utworzyło jeden spójny obrazek?Ta książka jest właśnie taką układanką.Każde z osiemnastu opowiadań to mikroopowieść, osobny rozdział większej historii. Bohaterowie Luba, Drago, Dionizy, Głaz, Tulka, Dima, Ota, Ryszard, Bencjon - pojawiają się w kolejnych opowieściach w różnych konfiguracjach i w różnych momentach swojego życia. W każdej takiej opowieści odnajdziemy inny okruch ich pogmatwanych życiorysów.Nic tu nie jest proste, miłość nie przychodzi bez trudu, nie trwa bez boleści, ojcostwo jest przywilejem, radością, ale bywa też niechciane i wypierane, odwaga ma swoją cenę, każda decyzja niesie ze sobą konsekwencje. Pogubieni życiowo bohaterowie próbują jakoś posklejać swoje życie, nadać mu sens, zapełnić czymś, co da poczucie spełnienia.Jak mówi Piotr Wojciechowski: Wszystko jest tu zmyślone i wszystko jest najlepszą osiemnastokaratową prawdą. Mam nadzieję, że czytając, przypomnicie sobie klejnoty chwil, okruchy wzruszeń z Waszego życia.
Piotr Wojciechowski, laureat m.in. Nagrody literackiej Fundacji im. Kościelskich (1978), Nagrody Polskiego PEN Clubu (1993) w „Kochanku królowej roju" kontynuuje wędrówkę przez stolicę z bohaterami „Przebierańców i przechodniów“ (Nagroda Literacka m. st. Warszawy 2020), rozkładając przed czytelnikiem szeroki wachlarz ludzkich emocji i zachowań. Jego pogubieni życiowo bohaterowie próbują posklejać swoje życie, nadać mu sens, czymś zapełnić… Znamy to dobrze z życia codziennego, jednak w misternie utkanych przez Wojciechowskiego fikcjach, zyskują one nowy wymiar i wyraz. Wojciechowski kreśli portrety swoich bohaterów po mistrzowsku i po swojemu. Jego pisarstwem bowiem rządzi opowieść, a w niej to co realne, funkcjonuje dokładnie na takich samych prawach jak to, co wyobrażone - ale nigdy ze zmyślonym czy wyssanym z palca. Karol Samsel: „To proza będąca klasą samą w sobie, wzbudzająca skojarzenia z warszawskimi „małymi formami prozą“ Marka Nowakowskiego (…) gdzie Warszawa jest czymś w rodzaju magicznego kłębowiska indywiduów na pograniczu cudowności ludzkiego księstwa i... menażerii ludzkiej fauny. U Wojciechowskiego jest przecież bardzo podobnie, a poza tym błyskotliwie uruchomione zostają kody klasyczne - bo i jest tu aż czternaście opowiadań „kalejdoskopowo“ zaplatających się na siebie - a zatem jest trochę tak, jakby Wojciechowski układał Dekameron warszawski, i sam tytuł poza Nowakowskim sugeruje podobne prozy o kochankach-własnościach swoich obiektów przywiązania (dość tu przypomnieć najsłynniejszy z przykładów, Kochanka lady Chatterley Herberta Davida Lawrence'a)"
Cykl felietonów nazwałem "Od strony ogrodu". Spośród czterech stron świata ta strona sercu mojemu najbliższa, bo od strony ogrodu znaczy nie od frontu, nie od ulicy. Ogród jest ziemskim znakiem raju. Na ulicy zgiełk, w ogrodzie słychać rozmowy drzew i ptaków. Literatura też ma wiele stron. Od ulicy promocje, profesorskie opinie, krytyczne sądy, system nagród, ustawianie hierarchii. W ogrodzie można napić się kwasu chlebowego i porozmawiać, spytać się, o co chodzi. Nie jestem felietonistą, jestem od pisania powieści i opowiadań. Ale bywa tak na wojnie, że do okopów posyła się kucharzy, magazynierów i rachmistrzów, bo potrzebny każdy bagnet. Nie wiem, co to za dziwna wojna w literaturze, ale już prawie ćwierć wieku to tu, to tam wzywają mnie, abym walczył felietonem. Jak odmówić? Piotr Wojciechowski
Wszystko zaczyna się od chęci wystawienia kontrowersyjnej sztuki o św. Janie Pawle II... Co może więc wyniknąć ze współpracy zbuntowanego reżysera teatralnego i skromnej doktorantki? Dlaczego warto słuchać krakowskich duchów unoszących się nad Rynkiem i czy każdy ma prawo do swojej historii, nawet jeśli nie zawsze zgadza się ona z faktami? W którym miejscu kończy się teatr, a zaczyna życie? I co łączy Kalwarię Zebrzydowską z Awinionem? Sława, pieniądze, kryzys twórczy, lęk przed życiem, szacunek do tradycji, trudne decyzje, których podjęcie nieoczekiwanie przynosi szczęśliwe rozstrzygnięcia. Nowa powieść Piotra Wojciechowskiego, osadzona w realiach przedwojennego i współczesnego Krakowa, to próba uchwycenia tego, jak osoba św. Jana Pawła II zmieniała i nadal zmienia ludzkie życiorysy, charaktery, decyzje... Dochód ze sprzedaży książki autor w całości przeznacza na działalność Fundacji ks. Janusza Sto Pasierba, promującej dzieło i twórczość tego wybitnego duszpasterza, uczonego, poety i pedagoga.
Wybór szkiców znanego prozaika, dramaturga i filmowca, profesora Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi, których tematem jest współczesny stan polskiej kultury, zarówno wysokiej, jak i masowej, zwłaszcza tej upowszechnianej przez media elektroniczne. Autor zadaje pytanie o kondycję człowieka i obywatela, w kilkanaście lat po upadku komunizmu i pełnym otwarciu się Polski na kulturowe prądy i zjawiska cywilizacji zachodniej. Przejmująca diagnoza różnorodnych zagrożeń i dehumanizacji świata, niepozbawiona jednak nadziei, jaką daje poszukiwanie prawdy, dobra i piękna.
Oto wiersze. Pisałem je prawie całe życie. Niektóre opatrzone są pewną, albo przypuszczalną, datą powstania. Inne wypadły z czasu, nie wiem, kiedy przyszły, albo nie wydaje mi się to ważne. Ważna jest ta chwila, chwila, w której wiersz jest czytany. Wtedy wiersz żyje naprawdę. Piotr Wojciechowski Są rzeczy, którym próchno nigdy nie da rady, rdza nie gryzie i czerwie – nawet gdy czas mija. Warto ich szukać z wiecznie pustymi rękami I sztuczkami zdobywać Starych Mistrzów przyjaźń A Anioły i Moce będą wtedy z nami. Z wiersza „Mistrzowie” Góry, nawet nie Tatry, ale tylko Gorce, są dobrym miejscem do czytania Pana wierszy – bo siedzę tu bez polityki i bez zegarka. Telefon zepsuty. Szczególnie „Przełęcz Studzionki”, dokąd wspinam się ścieżką z Ochotnicy Górnej. Tutaj właśnie, na Studzionkach czytam dwa Pana wiersze ze współrozłożonych stron w połowie tomu – to jest „Miejsce stałego zamieszkania” i „Do pierwszej krwi”. Poruszona zarówno pytaniem zawartym w pierwszym, jak i odpowiedzią w drugim, odnajduję między nimi swoją teraźniejszość – jakby na rozstaju dróg: „Pięknie potrafimy pisać o wszystkim co utraciliśmy Już nie pojmujemy że utraciliśmy dużo więcej” [...] Mimo że Tatry stały się bezpowrotne i już nie dla mnie, budzi się we mnie ufność – na przekór mijającemu czasowi. Coś podobnego czuję, stając twarzą w twarz z każdym poetyckim tekstem – z tajemnicą, jak dalekie Góry. Bez względu na to, z jaką jest związany kulturą – czy europejską, czy klasyczną chińską, czy japońską – czeka mnie radosne doświadczenie wspinaczki, schodzenia w doliny, na dno jaskiń, do korzeni słów, by znowu iść w górę i w pełnym świetle dojrzeć nieznany mi wcześniej horyzont. Więc wchodzę w głąb gór z ufnością, mimo lęku, żeby słuchać, rozumieć i uczyć się z Pana poezją rozmawiać. Agnieszka Żuławska-Umeda, z posłowia Słuchając uważnie Patroni medialni książki: TOPOS WYSPA Poeci.pl Fundacja Duży Format Literaci Wolny Eter
W tej książce nie ma takiego scenariusza, który nie mógłby się zrealizować. Tajne służby większych i mniejszych mocarstw, zakonnice, żołnierze, oficerowie i generałowie wojsk, muzułmanie, celebryci, artyści – oni wszyscy są bohaterami nowej, szalonej powieści wybitnego prozaika Piotra Wojciechowskiego. W opowieści rozpiętej między fantasmagorycznymi krajami arabskimi, a równie fantasmagoryczną krainą z grubsza przypominającą Polskę, dzieją się rzeczy kompletnie absurdalne. I absurdalnie śmieszne! Świat krzykliwych, krótkotrwałych mód, religijnych aberracji i gospodarczych przekrętów – jednym słowem świat, który zwariował. Wojciechowski nie oszczędza modnych filmowców, zideologizowanych krytyków, uczestników wojskowych misji zagranicznych, obłudnych sióstr zakonnych czy ogarniętych manią popularności gwiazd. Dawno w literaturze polskiej nie było czegoś równie śmiesznego! Ta książka to gigantyczny żart ze współczesności, która miesza wszystko ze wszystkim, ale żart, w którym pobrzmiewają całkiem poważne i aktualne pytania: czy nie zatraciliśmy się już w szaleństwie? Czy nie przesadziliśmy już w walce wszystkiego ze wszystkim? Czy istnieje szansa, byśmy – podzieleni do granic możliwości – mogli się w którymś miejscu spotkać? Piotr Wojciechowski (ur. 1938 r.) – poeta, prozaik, reżyser filmowy, scenarzysta, krytyk filmowy, publicysta, rysownik. Jego debiut Kamienne pszczoły, a także druga książka, Czaszka w czaszce, stały się powieściami kultowymi. Laureat prestiżowych nagród literackich – Nagrody Kościelskich oraz Nagrody imienia Kornela Makuszyńskiego.
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro