Czy anioły noszą kapelusze? Owszem, zdarza się. To te same anioły, które nie cierpią sztywnych mundurków.Są z natury bardzo pracowite, często zdarza im sięratować ludzi,których własny anioł stróż wybrał się właśnie na długie wakacje, aoni, pozostawieni sami sobie,popadają w depresje, zdarza im się próbować samobójstwa, uciekać z domu, tracić wolę życia. Spotkamy w tej książce grono własnie takich osób, którym "rzeczywistość zwaliła się na głowę". Starszawa pani profesor, niezbyt młody biznesmen, studentka, dziecko... Niektórych bohaterów znamy z poprzednich powieści Moniki Szwai.Czy ktoś z nich chadza w kapeluszu? Dowiemy się, czytając tę opowieść.
Korrigany, małe bretońskie duszki, potrafią porządnie zamieszać w ludzkich losach. Może to jakiś korrigan postanowił zburzyć spokój Claire Autret z maleńkiej wyspy u brzegów Bretanii? Wysłał ją w polskie góry, aby tam spotkała dziwną i tragiczną postać Matki Wszystkich Lalek? Kazał jej przewartościować całe swoje dotychczasowe życie? Pamiętajmy jednak, że korrigany umieją też leczyć rany i naprawić to, co same zepsuły...
Ryba fugu jest bardzo smaczna, ale jeśli będziemy obchodzić się z nią nieostrożnie – możemy otruć siebie i współbiesiadników. Na śmierć. Podobnie z naszym życiem, które jest jak potrawa dla inteligentnych. Trzeba zawsze myśleć o tym, co robimy, jakie decyzje podejmujemy – choćby targały nami zgoła szekspirowskie emocje. Bohaterki tej powieści przypominają trochę kucharza, który beztrosko bierze rybę fugu za ogon i w całości wrzuca ją do garnka z zupą. Ktoś będzie musiał zapłacić za taki brak rozwagi… a cena może być wysoka…
Monika Szwaja, jak zwykle, pisze o kobietach, które nie gubią się na zakrętach rzeczywistości... a jeśli nawet czasem się zagubią, to starają się odnaleźć drogę do samych siebie. Potrafią myśleć, walczyć, pracować, kochać i cieszyć się życiem. Czytając Matkę Wszystkich Lalek, przeniesiemy się na małą skalistą wysepkę u wybrzeża magicznej krainy – Bretanii, a także w polskie Karkonosze, również posiadające własną magię i niezaprzeczalny urok, tak dobrze znany wielu z nas.
„Klub Mało Używanych Dziewic” to – wbrew prowokującej nazwie – coś niemal tak niewinnego jak drużyna harcerska. Matkami założycielkami są cztery interesujące kobiety, których celem nie jest złapanie wreszcie chłopa (nie da się ukryć, lata lecą), lecz – w pewnym sensie – poprawianie rzeczywistości. Mają w sobie coś z dzielnych pozytywistek, choć, broń Boże, nie są w typie Siłaczek padających na posterunku. Skuteczność – oto ich dewiza. Inteligencja i wdzięk pomagają im osiągać cele...
Ostatnio zyskał sobie ogromną popularność na świecie, a więc i u nas, pogląd, że należy za wszelką cenę dążyć do zrealizowania siebie, cokolwiek to miałoby oznaczać. Zbytnie zaufanie modzie w tym zakresie może nas jednak wyprowadzić na manowce. Realizując siebie, zapominamy, że nie sami jesteśmy na świecie, a nawet (o zgrozo), być może nie jesteśmy na nim najważniejsi. Monika Szwaja w swoich książkach proponuje nieco inne podejście do rzeczywistości. Jej bohaterki, nie zapominając o podstawowej dawce zdrowego egoizmu, są zwrócone na zewnątrz. Mało Używane Dziewice, które założyły Klub z zamiarem czynienia rzeczy pożytecznych, to kobiety inteligentne, sympatyczne i – choć po przejściach – wciąż pozytywnie nastawione do życia. Dostrzegają w ten sposób nie tylko innych ludzi, ale i świat dookoła. A ten bywa fascynujący... Autorka, doświadczona reporterka wie o tym od lat. I umie to opisać. Aby dobrze się bawić przy czytaniu powieści Dziewice, do boju! niekoniecznie trzeba znać pierwszą książkę o nich... aczkolwiek polecamy, naturalnie.
Zatoka Trujących Jabłuszek… istnieje naprawdę, w przeciwieństwie do Klubu Mało Używanych Dziewic, który ożył tylko na kartach książek Moniki Szwai. Jego matki założycielki zdobyły sobie wszakże taką sympatię Czytelników, jakby były najprawdziwsze w świecie. Czy to znaczy, że takie dziewice drzemią w wielu z nas? Że podobnie jak one wiemy, co w życiu jest najważniejsze i że niekoniecznie jest to zrobienie kariery za wszelką cenę? Że umiemy, a przynajmniej próbujemy dostrzegać piękno w świecie takim, jaki jest? Że ciągnie nas do drugiego człowieka? Że staramy się po prostu być szczęśliwymi ludźmi?
Czy anioły noszą kapelusze? Owszem, zdarza się. To te same anioły, które nie cierpią sztywnych mundurków. Są z natury bardzo pracowite, często zdarza im się ratować ludzi, których własny anioł stróż wybrał się właśnie na długie wakacje, a oni, pozostawieni sami sobie, popadają w depresję, zdarza im się próbować samobójstwa, uciekać z domu, tracić wolę życia. Spotkamy w tej książce grono własnie takich osób, którym „rzeczywistość zwaliła się na głowę". Starszawa pani profesor, niezbyt młody biznesmen, studentka, dziecko... Niektórych bohaterów znamy z poprzednich powieści Moniki Szwai. Czy ktoś z nich chadza w kapeluszu? Dowiemy się, czytając tę opowieść.
Słońce świeci wszystkim – tytuł zbioru opowiadań Moniki Szwai – to także hasło, którym pisarka kierowała się, tworząc swoje kolejne powieści. Świat wymaga od nas powagi i determinacji, ale nie wolno zapominać, że tym, co daje nam siłę do życia, jest uśmiech i optymizm – a te z pewnością każdy odnajdzie w niniejszym tomie. W książkach Moniki Szwai świat przedstawiony jest światem prawdziwym, światem zwyczajnych ludzi. Realia są przeważnie do sprawdzenia, zaś bohaterzy czasami do złudzenia przypominają przyjaciół i znajomych Moniki. Zwłaszcza ci z drugiego planu. Główni bohaterowie są wymyśleni, a akcja jest fikcyjna, ale – na obraz i podobieństwo rzeczywistości naszej codziennej. Ponieważ zaś nasza rzeczywistość potrafi być niesłychanie barwna i interesująca – perypetie „wymyślonych i składaków" również takie bywają, często z porządną domieszką prawdziwego romantyzmu.
Świat otwiera przed nami nieograniczone możliwości - do takiego wniosku dochodzi bohaterka książki i ma rację. Aby jednak z nich skorzystać, trzeba być otwartym na ten świat, nie bać się zmian ani wyzwań, nie zasklepiać w utartych zwyczajach i poglądach. Trzeba iść do ludzi, nie zastanawiając się, co nam to da i czy aby ktoś nie zrobi nam krzywdy. No risk, no fun!Czy prawie doktorantka, literaturoznawczyni, może z własnej woli zostać gosposią pracującą po domach? I to nie w Ameryce, ale u nas, w Polsce? Czy można mieć radość z pracy? Czy można pokochać kogoś o pięćdziesiąt lat starszego od siebie? Albo o pięćdziesiąt lat młodszego?Czy trzeba tkwić w związku z osobą, która uczyniła nam krzywdę? Zakres naszej wolności jest szerszy, niż czasami chcemy to przyznać. Książka ta nie powstałaby, gdyby nie kilkoro moich Czytelników, których spotkałam na trasie autorskiej lub w Internecie. Oni poszerzyli moją wiedzę i podarowali mi wiele radości. Chciałabym te wartości przekazać dalej.
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro