Kazachstan, zamieszkały obecnie przez ponad 100 narodowości, odgrywał w okresie sowieckim rolę swoistego laboratorium, w którym przeprowadzano gigantyczne eksperymenty społeczne. Po brutalnej kolektywizacji i sedentaryzacji koczowników w latach 1931–1933 do kraju kierowano kolejne deportacje: Polaków i Niemców z Ukraińskiej SRS w 1936 roku, Koreańczyków z Dalekiego Wschodu w 1937 roku i narodów ukaranych z Kaukazu w latach 1943–1944. Ostatnia wielka fala migracyjna z przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych wiązała się z ogłoszonym przez Chruszczowa projektem oswajania celiny. Towarzyszyła temu stopniowa liberalizacja i zmiana położenia specprzesiedleńców W hierarchii etniczno-religijnej Kazachstanu Polacy zajmowali niską pozycję, choć starali się ten stan rzeczy poprawić za wszelką cenę. Nie mając możliwości uczestnictwa w ogromnym zrywie patriotycznym Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, szukali dla siebie odpowiedniej niszy mitologicznej, a jako katolicy w Kazachstanie przez długie lata byli skazani na funkcjonowanie w podziemiu. Książka stanowi pierwszą w naszej historiografii próbę tak mocnego osadzenia dziejów polskiej mniejszości w Kazachstanie w miejscowym kontekście historycznym. „Wybitna i bardzo potrzebna praca, m.in. dlatego, że nie jest wyłącznie spisem wspomnień i martyrologii Polaków (i innych narodów), lecz także udaną syntezą całości zjawiska.” – prof. dr hab. Leszek Zasztowt
„Gruzińska historia pełna jest – z jednej strony – okrutnych wojen rozmaitego rodzaju, nacechowanych skrajnym wytężeniem sił fizycznych i moralnych, głębokim dramatyzmem, a z drugiej – zanotowała znaczne sukcesy, w określonych okresach kraj się jednoczył politycznie i terytorialnie, rozwijały się miasta i życie miejskie, nauka, kultura i szkolnictwo”. – pisał wybitny gruziński historyk prof. Roin Metreweli. Narodziny, rozwój, wzloty i upadki państwa gruzińskiego pozostawały zawsze w ścisłym związku z sytuacją międzynarodową. Gruzini mieli pełne prawo pomstować na jakże zgubne nieraz przekleństwo geopolityki – położenie w strefie rywalizacji dwóch wielkich mocarstw. Z jednej strony Rzym, potem Bizancjum, wreszcie Turcy osmańscy, z drugiej – Persja, Arabowie i znów Persja, tyle że muzułmańska. Raz jedni górą, raz drudzy, nieustanne zwarcie, mordercze zapasy, ale walki nigdy nikt zdecydowanie nie wygra. Byleby tylko kraj całkowicie nie wpadł w ręce przeciwnika. Ale oto już w X w. na Kaukazie pojawia się ten trzeci: najeźdźcy z północy. Rusowie. Ponoć nim się wycofali, pogrzebali żywcem swoje żony i niewolników swoich zmarłych towarzyszy. Wtedy to był tylko epizod, awanturnicza wyprawa, o której milczą ruskie kroniki. Ale za osiem i pół stulecia powrócili. Może wiedzeni jakimiś tajemnymi jękami duchów pogrzebanych kobiet. I powrócili tym razem na dobre. Przyszli jako wybawcy, pomocnicy, przyjaciele, bracia w wierze. Przyszli wyrwać biedną chrześcijańską Gruzję z turecko-perskich kleszczy, „pozbierać ziemie gruzińskie”. I może właśnie to „zbieranie” stanowić będzie największy bonus panowania rosyjskiego. Możliwość swobodnego rozwoju narodowego... Nie, zaraz, jakiego „swobodnego”? Krępowanego przecież co chwila na przeróżne sposoby, ale być może właśnie dlatego tak dynamicznego, momentami nerwowego i niespokojnego, czasem wręcz histerycznego, a niekiedy na odwrót: pełnego godności i dostojeństwa, co stanowiło jaskrawy kontrast wobec nieudolnych często, chytrych i pełnych pogardy działań administracji rosyjskiej. O tym jest ta książka, przeznaczona nie tylko dla jakże licznego grona zakochanych w Gruzji. Niech przeczytają ją także zakochani w Polsce. Bowiem w dziejach XIX-wiecznej Gruzji znajdujemy niemało wątków polskich. Natrafiamy na nie w najmniej spodziewanych momentach, w miejscach zupełnie egzotycznych. Jerzy Rohoziński (ur. 1971), historyk, antropolog kultury. Autor książek Święci, biczownicy i czerwoni chanowie. Przemiany religijności muzułmańskiej w radzieckim i poradzieckim Azerbejdżanie (nagroda krajowa „Przeglądu Wschodniego” w 2005 r.), Bawełna, samowary i Sartowie. Muzułmańskie okrainy carskiej Rosji 1795-1916 (nominacja do nagrody Identitas 2015, wyróżnienie Academia 2015), Gruzja. Początki państw (wyróżnienie w plebiscycie czytelników projektu „Literacki Jedwabny Szlak”), Narodziny globalnego dżihadu (nominacja jury i internautów do tytułu najlepszej książki historycznej II półrocza 2017 r. w plebiscycie „Historia zebrana” – kategoria „Historia niebanalna”). Gruzję poznał, koordynując programy współpracy rozwojowej, naukowej i kulturalnej realizowane przez Ambasadę RP w Tbilisi.
Skrajnie fundamentalistyczna doktryna wahabicka, z której narodził się znany nam dżihadyzm, powstała w wyniku ogromnego szoku kulturowego, jakiego doznał żyjący w XVIII wieku jej twórca, Muhammad ibn Abd al-Wahhab, podczas kilkuletnich studiów w Basrze nad Zatoką Perską. Dla przybysza z ubogiego Nadżdu to tętniące życiem miasto musiało dawać poczucie obcowania z wielkim światem. Poczucie to szybko przerodziło się w wyobcowanie... Globalny dżihad narodził się jako walka z kolonializmem – w odpowiedzi na wzmożoną penetrację świata islamu przez Europejczyków w XIX wieku. Późniejsze ożywienie islamu spowoduje ucieczkę w przeszłość, rojenia o minionej chwale, zapadanie się w sobie. Stąd Mahdi w Sudanie, wahabici w Arabii, Szamil na Kaukazie, a na koniec - Chomeini. Francuzi w Algierii i na Saharze, Anglicy w Egipcie i Syrii, Niemcy w Iraku i Afryce Środkowej, Rosjanie w Azji Centralnej, także Włosi i rozpadające się Imperium Osmańskie, a jeszcze Indie i nawet odległa Japonia. Charles de Foucauld, Lawrence z Arabii, Max von Oppenheim, cała plejada barwnych postaci. Bolszewicy i naziści jako sponsorzy bojowników islamskich? Dlaczego nie? Próbując poszukać źródeł współczesnego dżihadyzmu natrafimy na takie właśnie elementy układanki...
Gruzja leży na granicy oddziaływania wielu kultur i religii. Dlatego Gruzini w swej długiej i niezwykle barwnej historii musieli nieraz dokonać decydujących wyborów. Przyjmując w IV wieku chrześcijaństwo, wymknęli się wpływom irańskiej kultury, a tworząc własny alfabet, zbudowali swoją, odrębną od ormiańskiej, tożsamość. Nie roztopili się w bizantyjskim tyglu, mimo wielkiego wpływu tej kultury na potomków Kartlosa. Przetrwali arabskie panowanie i najazdy Turków seldżuckich. Opowieść zaczyna się w późnej starożytności, w czasach bizantyjsko-perskiej rywalizacji i stopniowej emancypacji stref buforowych: Armenii i Iberii (Kartlii). Następnie przenosi czytelnika do czasów podbojów arabskich w regionie i późniejszego zjednoczenia ziem gruzińsko-abchaskich pod władzą dynastii Bagratydów. Wreszcie przybliża okres szczytu gruzińskiej potęgi ? panowanie Dawida Budowniczego i jego prawnuczki Tamary w XII i XIII wieku. Monarchowie ci budzili zachwyty krzyżowców i przerażenie muzułmanów. Tę złotą epokę w dziejach Gruzji przerywa mongolska inwazja.
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro